piątek, 8 sierpnia 2008

Rozdział 10 - Shinigami

Shad przeszedł przez drzwi nie zwracając uwagi na wrzawę, która powstała za nim. Nie słyszał tego, nie chciał tego słyszeć...
Shad, poczekaj! - krzyczał Kiba, ale jego głos jakby się rozpływał w powietrzu.
Wciąż było jeszcze dość wczesne popołudnie, a mimo to pogoda nie dopisywała. Było pochmurno i ponuro, absolutnie żadnych oznak słońca na niebie ani innych tym podobnych. Zachmurzenie było przygnębiające i zaczynał padać deszcz. Shad szedł przed siebie nie patrząc za siebie, zamyślił się.
Dlaczego... - pomyśłał Shad zaciskając usta. Dlaczego ja...
Nie potrafił sobie tego wytłumaczyć, to było dla niego zbyt trudne. Wszystkie przypadki dziwnym zbiegiem okoliczności zawsze przytrafiały się właśnie jemu, miał już tego dość...
Po pewnym czasie bezmyślnego chodu doszedł do murku, który już znał. Śladów po zdarzeniu już nie było, ale mimo wszystko pamiętał to lepiej niż ktokolwiek inny. To było przykre wspomnienie... Usiadł na murku patrząc w chmury z których teraz padał już regularny deszcz. Jego szum zdawał się zagłuszać jego ból, dawało mu to ukojenie.
Przeziębisz się jak będziesz tu tak siedział. - powiedział ktoś kogo głosu do tej pory nie znał.
Shad spojrzał w tamtym kierunku bez wyraźnej ochoty. Nie było dokładnie widać kim była ta osoba. Chłopak nie odpowiedział, nie miał ochoty angażować się w nową kłótnię.
Słyszałeś? - powiedział ponownie głos. Idź do domu.
Nie. - powiedział Shad niezbyt przyjaznym tonem. Sam fakt, że ktoś go nachodzi w takim momencie jest wystarczającym powodem, żeby się nie zaprzyjaźniać.
W tym momencie owa osoba złapała go w pół i zaczęła nieść. O dziwo Shad nie stawiał oporu, nie wydał nawet najmniejszego dźwięku.
Ciekawy z ciebie chłopak. - powiedział głos, ale Shad nadal zdawał się nie słuchać. Jedyne co mu teraz pozostało, to dać się nieść tam, gdzie go ten ktoś zaniesie. Ulice którymi szli były całkiem puste, wszystko zdawało się być o wiele cichsze niż zwykle, nie było zupełnie nikogo. Niechlujnie zaparkowane samochody na brzegach ulic w strugach deszczu wydawały się być zupełnie inne niż je dotąd widział. Była to swego rodzaju poezja, która zdawała się zmieniać świat...
Może pójdziesz sam? Męczysz mnie... - powiedział głos stawiając go na ziemi.
Shad spojrzał wtedy przed siebie i zobaczył mężczyznę o czarnych włosach i napisie 69 na lewym policzku (bez skojarzeń, to jeszcze nie teraz XP). Przy boku miał miecz, którego Shad nigdy wcześniej nie widział. Z twarzy można wnioskować, że jest to chłopak przystojny, głos również miał ciekawy.
Czemu mnie tu przyniosłeś? - zapytał Shad cicho patrząc na owego chłopaka.
Przeziębisz się, mówiłem ci. - odpowiedział lekko rozbawiony. Jednak ton jakim to powiedział nie miał nic wspólnego z rozbawieniem, bardziej z przekąsem i pogardą.
Było mnie nie targać, nie jestem towar. - powiedział Shad robiąc krok w tył.
Nic ci nie zrobię. Nie na tym to polega. - powiedział patrząc na ruch jaki wykonał. Chcę cię tylko o coś zapytać.
Shad zdawał się nie być zadowolony z rozwoju zdarzeń, ale nie stawiał oporu przed pytaniem.
Dobrze więc... Jak się nazywa twoja koleżanka z klasy? Ta o czarnych włosach? - zapytał rumieniąc się lekko.
Na Shad'a spadło pianino i było bóm. (Gag z anime).
Mówisz o Joyce? - zapytał Shad starając się sprawiać wrażenie przyjaźniej nastawionego, mimo że miał guza po pianinie spuszczonym na niego przez autora.
Joyce? Więc tak się nazywa... - powiedział cicho zamykając oczy. Wydawało się, że ta odpowiedź go usatysfakcjonowała. Przez chwilę dało się czuć tylko wszechobecną ciszę. Jednak po chwili powiedział: Możliwe, że jeszcze się spotkamy...
Shad w tym momencie nie miał coś powiedzieć, ale postać z którą rozmawiał zniknęła we mgle. Sama zapowiedź kolejnego spotkania nie zapowiadała się atrakcyjnie, jednak czuł, że to nieuniknione.
Spotkamy się... mówisz... - szepnął Shad przed siebie i odszedł w stronę szkoły. Mgła robiła się coraz gęstsza, a deszcz padał coraz mocniej. Cisza i szum deszczu wydawały się jednak przerażające na dłuższą metę, więc przyspieszył kroku. Idąc w stronę szkoły przechodził po raz kolejny obok murku, przy którym miały miejsce owe wydarzenia.
Chyba mam pecha do tego miejsca... - powiedział w myślach i ruszył w stronę drzwi wejściowych. Idąc przez korytarz słychać było, że odbywają się lekcje.
A ty gdzie byłeś? - usłyszał za sobą znajomy głos. Odwrócił się i zobaczył Ai opartą o parapet.
Ai... - powiedział Shad starając się sprawiać wrażenie spokojnego i wyluzowanego. Wszystko okej, nie masz się czym martwić. - powiedział na wydechu starając się uśmiechać. Jednak Ai nie była zadowolona z odpowiedzi.
Shad-kun. Kim on był? - zapytała Ai wyraźnie zmartwiona. Nie była radosna i przyjazna jak zwykle, była przygnębiona i wyraźnie coś ją trapiło.
Nie wiem... - powiedział Shad patrząc smutno na dziewczynę. Miał dość udawania, w końcu przed Ai mógł się w pełni otworzyć.
Co mówił? W tym może kryć się coś ważnego... - powiedziała Ai wstając z parapetu. W tym momencie Shad poczuł jakąś silną energię w powietrzu. Nie potrafił tego opisać, powietrze naokoło wydawało się być gęstsze, otoczenie się wyciszyło...
Ai... co się dzieje? - zapytał Shad lekko przerażony tym co się dzieje z jego ciałem. Nagle przy Ai pojawił się ten sam miecz, który miał tamten mężczyzna. Chłopak zamarł patrząc jak idzie w jego kierunku.
Shad-kun. - powiedziała Ai z miną inną niż zwykle. Nadal odczuwał to inne uczucie niż zwykle, ale powoli zaczynał się przyzwyczajać. Czekał w napięciu aż Ai do niego podejdzie.
To był Hisagi Shuuhei - powiedziała Ai trzymając miecz w ręce. Shad przez chwilę nie wiedział co się dzieje, nie rozumiał sytuacji.
Hisagi...? - zapytał Shad patrząc na Ai trzymającą miecz.
Hai. Shinigami. - odpowiedziała patrząc na chłopaka, którego mina wskazywała na to, że nie rozumiał co się dzieje. To wszystko było jakieś pokręcone, przerażające...
Musisz mi powiedzieć, Shad-kun. - powiedziała nagle unosząc miecz. Co powiedział Hisagi? Osoba po którą przyszedł jest w niebezpieczeństwie.
...Joyce... - powiedział Shad patrząc na nią ledwo oddychając. Tajemnicza aura zdawała się wnikać w jego wnętrzności, zaczynał się dławić.
Spokojnie, to zaraz minie. - powiedziała patrząc na niego. Po prostu odczułeś moc. Moc mojego Soul Slayera.
Jednak te słowa nie pomagały, nadal czuł się fatalnie. Upadł na podłogę nie mogąc ustać na nogach.
Skoro przyszedł po dziewczynę, to nie będzie prosta sprawa... - powiedziała siadając ponownie na parapecie. W tym momencie siła, mimo że nadal bardzo silna, zdawała się ustępować, a organizm Shad'a powoli się przyzwyczajał.
Skoro Hisagi przyszedł po Joyce, to znaczy, że musiał mieć ważny powód. Shinigami nie przychodzą sobie do kogoś 'ot tak'. Coś się musiało stać... - powiedziała spokojnie patrząc na Shad'a próbującego wstać.
Skoro tak... - powiedział Shad wstając To co możemy zrobić?
Wyczuwam jego reiatsu. Jest niedaleko... - powiedziała patrząc na wprost. Zza roku wyłoniła się owa postać.
Hisagi! - krzyknęła Ai patrząc na chłopaka. Dlaczego tu jesteś? Jakie masz rozkazy?
Postać nie odpowiedziała. Zamiast tego zaczęła iść w ich kierunku. Ai zareagowała natychmiastowo wstając i wyciągając swój miecz. Po paru sekundach postać była już w pełni widoczna. Był to ten sam chłopak, z którym Shad rozmawiał chwilę temu.
Ohayooo. - krzyknął lekko impertynenckim tonem unosząc rękę. W tym momencie jego oczy spoczęły nie na Ai, lecz na Shad'zie. Chłopak wydawał się nie rozumieć tego co się tu dzieje.
Znacie się? - zapytał Hisagi uśmiechając się złośliwie.
Czemu tu jesteś? - powtórzyła Ai trzymając miecz w ręce.
Shad teraz zrozumiał. To jest właśnie to, co nie dawało mu spokoju od tak dawna. To co czuł to reiatsu... A osobą którą wyczuł była właśnie Ai, jednak skutecznie ukrywająca swą moc. Wiedział, że teraz jedyne co może zrobić to czekać na rozwój sytuacji.
Spodobała mi się twoja koleżanka, Ai-san. - powiedział i podszedł do Ai chowając w tym momencie miecz.
Nie podchodź! - krzyknęła i przystawiła mu miecz do szyi. Czego chcesz od Joyce?!
Hisagi zaśmiał się gorzko i zdawał się nie sprawiać wrażenia specjalnie przerażonego mieczem przyłożonym do szyi. W tym momencie zadzwonił dzwonek i uczniowie wybiegli na korytarz.
Niedobrze...! - pomyślał Shad, chciał uratować niewinne osoby od zbędnej zguby...
To bezcelowe. - powiedziała Ai zatrzymując go w połowie kroku. Oni go nie zobaczą. Tylko my go widzimy.
Shad oparł się o parapet zastanawiając się nad tym co się stanie. Zrozumiał dostatecznie dobrze, tylko on i Ai mogą go zobaczyć. Tylko oni mogą go powstrzymać.
Czas na mnie... - szepnął Hisagi robiąc krok w tył i znikając w czarnej mgle.
Kusou... - szepnęła Ai do siebie. On po nią idzie... Ona jest jego celem. - powiedziała Ai odwracając się do Shad'a.
Ale... - powiedział chłopak patrząc na nią przerażonym wzrokiem.
Żeby mieć szanse z nim wygrać, musisz stać się silniejszym. - powiedziała Ai rzeczowym tonem. Musisz stać się odporniejszy. Musisz wyczulić swe zmysły. - dodała wahając się jednocześnie, co dało się wyczuć w głosie.
Musisz stać się Shinigami.