niedziela, 1 lutego 2009

Rozdział 11 - Nowa kraina, nowa przygoda!

...Ja? Shinigami? - zapytał Shad nie wierząc w to co słyszy.
Tak. Dzięki temu obronimy Joyce. - powiedziała Ai uśmiechając się po raz pierwszy od początku spotkania. Atmosfera mimo napięcia stawała się przyjemniejsza.
Ale... - powiedział Shad głęboko się zastanawiając, czy jest gotowy na coś takiego.
Shad-kun. - powiedziała Ai spokojnym tonem. Nie możesz zostawić Joyce na pastwę losu. Nie chcesz jej pomóc? Nie zależy Ci...
Dobra, okej! Jak mogę się stać Shinigami? - zapytał Shad zmotywowany wyliczanką.
To bardzo proste. - powiedziała Ai uśmiechając się promiennie. Shad już wydawał się zadowolony odpowiedzią, kiedy usłyszał końcówkę...
Musisz umrzeć. - dokończyła Ai nadal się uśmiechając.
Umrzeć... Ale jak to "umrzeć"? Jeżeli ktoś ma być pomocą, to raczej nie ma tu mowy o śmierci... Jak można umrzeć, żeby komukolwiek pomóc?
Lecz, nagle usłyszał dźwięk przecięcia mieczem. Poczuł chłodną stal w swoim boku, po czym osunął się na ziemię krwawiąc... Przez krótką chwilę dało się słyszeć tylko zduszony jęk, po czym zamknął oczy gotowy na śmierć.
Już. Mówiłam, że to proste. - powiedziała Ai uśmiechając się. Shad otworzył powoli oczy i spojrzał na nią. Nie mógł uwierzyć w to co zobaczył. Mimo, że został zabity, nadal żył. Nie było to jednak takie samo uczucie jak za życia... Powietrze było gęstsze, a ciało wydawało się lżejsze w przestrzeni. Poczuł też, że czuje jakieś źródła sił witalnych całkiem niedaleko...
To musi być Hisagi. - powiedziała Ai.
Poczekaj... To co czuję... - powiedział Shad patrząc na swoje dłonie zdziwiony.
To co czujesz to jego reiatsu, czyli siła witalna. Każdy człowiek je posiada, ale tylko Shinigami mogą je odczuć. - odpowiedziała spokojnie wyjaśniając.
A to drugie, mniejsze...? - powiedział odwracając głowę ku oknie.
Tak, to jest reiatsu Joy-chan. - odpowiedziała otwierając okno. Nie mamy czasu, idziemy!
Ruszyli razem wyskakując przez otwarte okno. Biorąc pod uwagę że był to skok z trzeciego piętra, trudno było czuć się komfortowo. Nie było to jednak to uczucie które towarzyszyło mu za życia. Czuł, że nic mu się nie stanie. Po lądowaniu wiedział już, że miał rację, gdyż skok mimo wysokości okazał się być prostszy niż myślał.
Nie ma się czego bać.. - powiedziała Ai nagle. Nasza siła jako Shinigami jest większa, przez co możemy więcej niż zwykli ludzie. Rzecz tak prosta jak skok z okna nie zaszkodzi nam w najmniejszym stopniu.
Shad nie odpowiedział, nadal nie był pewien czy to wszystko dzieje się na prawdę. Biegli dalej mijając drzwi szkolne. Obydwoje czuli, że reiatsu Hisagiego i Joyce są coraz bliżej. Po chwili byli już na miejscu, a przed sobą zobaczyli Hisagi'ego trzymającego Joyce za rękę.
J-Joyce...? - zapytał Shad patrząc na nią z tyłu. Dziewczyna usłyszawszy jego głos automatycznie odwróciła się.
Ohayo Shad-kun! - krzyknęła i przytuliła się do chłopaka. Ohayo Ai-chan!
Joyce zachowywała się jak zawsze. Jednak postać owego chłopaka stała nieruchoma obserwując jedyne tę scenę. Dało się jednak wyczuć zadowolenie i pewnego rodzaju spełnienie w aurze Hisagiego.
Hisagi. Co jej zrobiłeś? - zapytała Ai nie zwracając uwagi na Joy.
Ja? - zapytał Hisagi uśmiechając się mściwie. Co masz na myśli, Ai-san?
Dobrze wiesz o czym mówię! - krzyknęła Ai wyraźnie zdenerwowana.
Wtedy również Shad to odczuł. Aura Joyce momentalnie się zmieniła. Stała się silniejsza i lepiej wyczuwalna. Mogło to oznaczać tylko jedno i obydwoje wiedzieli o co chodzi...
Ta aura... - powiedział Shad patrząc na Ai.
Tak, Shad-kun. Joyce właśnie stała się Shinigami. - powiedziała Ai zdawkowym tonem.
Joyce stała się Shinigami? Trudno było w to uwierzyć, bo praktycznie nic się nie zmieniło. Joy nadal była tą samą uśmiechniętą i lekko wstydliwą dziewczyną, którą była przedtem. Jednak to reiatsu...
Joy-chan... Jak? - zapytał Shad patrząc na nią zdziwionym wzrokiem.
Ja... Nie jestem pewna... - powiedziała cicho i zwiesiła głowę. Myślałam, że to śmierć... Było sporo krwi... A po chwili, obudziłam się silniejsza...
Shad nie skomentował tego co usłyszał. Był to dokładnie ten sam scenariusz, który odczuł na własnej osobie. Oczywistym było też, że zrobił to Hisagi. Nikt inny nie byłby do tego zdolny.
Hisagi, dlaczego ona? - zapytała Ai patrząc na niego groźnym wzrokiem.
Czy to nie oczywiste? Jej siła witalna. - odpowiedział ze spokojem patrząc na Ai. Nie mogłem zmarnować tak idealnego materiału na dziewcz...znaczy, na Shinigami. - dodał rumieniąc się.
Ai weschnęła patrząc na Hisagiego i pozostałą dwójkę. Było jasnym, że nie jest zadowolona z tego co się wydarzyło, ale starała się to ukryć.
Teraz nie można tego odwrócić... Musimy nauczyć was, jak być Shinigami. - powiedziała Ai brzmiąc oficjalnie. Musicie iść z nami do Soul Society.
Do Soul...co? _^_ - powiedział Shad robiąc minę głupka.
Do Soul Society. Miejsca gdzie dowiecie się po co zostaliście wcieleni do naszej społeczności. - powiedział Hisagi i złapał Joyce za rękę. Po chwili naokoło nich zaczęła powstawać czarna mgła, którą widzieli już wcześniej. Po paru sekundach Hisagi oraz Joyce zniknęli razem z mgłą.
Cóż... My też idziemy. - powiedziała Ai patrząc na Shad'a roziskrzonym spojrzeniem.
Po usłyszeniu tego, Shad poczuł bardzo silny ból wewnątrz swojej głowy. Tak jakby coś ją rozsadzało od środka. Upadł na kolana trzymając się za głowę i wtedy zobaczył co było przyczyną bólu. Zobaczył przed swoimi oczyma świat złożony z bloków ułożonych poziomo i chmur biegnących w innym niż zwykle kierunku. Na jednym z bloków zauważył jakiegoś chłopaka siedzącego i wyraźnie czekającego na coś. Wyglądało to dziwne, gdyż chłopak zdawał się w ogóle nie poruszać, siedział jak posąg. W pewnym momencie zza jednego z bloków wyleciał smok ziejąc ogniem. Shad momentalnie odskoczył chcąc uniknąć poparzenia, jednak smok nie leciał w jego kierunku. Leciał wyraźnie w kierunku siedzącej postaci. Po paru sekundach było już po wszystkim, postać którą widział została strącona i pożarta przez smoka. Shad patrząc przerażonym wzrokiem na to co zobaczył usłyszał wtedy krzyk chłopaka, a przed nim pojawiła się kamienna tablica. Chłopak podniósł się i zobaczył co zapisanego zostało na tablicy.
Ikkatsu, Ryuujin..? - przeczytał Shad zdziwiony patrząc na tablicę. W tym momencie poczuł, że stracił grunt pod nogami. Blok pod jego stopami rozstąpił się, a on sam spadł czując, że wraca...
Shad! Co jest? - usłyszał głos Ai i po chwili również ją zobaczył. Daijoubu?
Uhm... - mruknął Shad i wstał trzymając się za głowę. Ikktsu, Ryuujin... - dodał półszeptem patrząc na ziemię.
Nani..? - zapytała Ai patrząc na niego dziwnym wzrokiem. Co powiedziałeś?
Ikkatsu, Ryuujin... - powiedział głośniej patrząc na nią i nagle zobaczył, że przy jego boku pojawił się miecz w kaburze.
Skąd...? - zapytał wyciągając miecz z kabury. Był to prosty miecz z czarnym ostrzem, lśniący zielonym kolorem. Jego brązowy rękojeść został solidnie wykonany, wydawał się idealny.
To twój zanpaktou. - powiedziała Ai patrząc na niego bez większego zdziwienia.
Shad: Zanpaktou...? Miecz? _^_
Ai: a czego się spodziewałeś? _^_
Shad: nie miecza!
Ai: Zanpaktou to mieczXD
Shad: o, dobrze wiedzieć. A do czego to? O.o
Ai: a do czego może służyć miecz?__^__
Shad: ...hym... ja go zawsze używałem do krojenia chlebaXD
Nagle przerwał im odgłos nadchodzącej postaci. Z ciemności wyłoniła się postać z jasnoniebieskimi włosami i cyfrą 6 na tyle pleców. Postać szła w ich kierunku. Nagle Ai upadła na kolana, jak na komendę. Shad'owi zdawało się, że powinien postąpić tak samo, lecz kiedy to zrobił, postać złapała go za ramię i podciągnęła do siebie.
Kim jesteś? - zapytał Grimmjow stawiając Shad'a na równych nogach.
Jestem Shad... - powiedział patrząc postaci w oczy. Spodziewał się kary za najście, lub wręcz walki...
Ai-san, widziałem Hisagiego idącego z jakąś dziewczyną przez miasto. Ci dwoje to ci nowi? - zapytał patrząc na Shad'a.
Hai, Grimmjow-sama. - odpowiadała Ai wstając z kolan.
Nie wiem jak ta laska, ale ten tutaj wydaje się ciekawy... - powiedział Grimmjow ciągle trzymając Shad'a za ramię. Byłbym skłonny uczyć go nawet osobiście...
Shad nie wiedział co się dzieje, ale serce zaczęło mu nagle walić jak dzwon. Jego włosy, błękitne oczy, smukłe ciało wydawały się takie... zachęcające? Idealne? (tak, tak, już kończę tę wyliczankę__^__)
Jak Pan uważa, Grimmjow-sama. - powiedziała Ai ze zmieszaną miną. Było widać, że nie pierwszy raz widzi taką scenę.
No nic, trzeba ich oprowadzić? Męcząca robota... - powiedział Grimmjow puszczając Shad'a.
Mogę ja to zrobić. - powiedziała Ai z wymuszonym respektem w głosie.
Skoro tak bardzo chcesz xD prowadź. - powiedział do Ai i złapał Shad'a za rękę.
Czuję się jak lalka___^____ - pomyślał Shad, dał się złapać za rękę i ruszyli przed siebie.