niedziela, 1 lutego 2009

Rozdział 11 - Nowa kraina, nowa przygoda!

...Ja? Shinigami? - zapytał Shad nie wierząc w to co słyszy.
Tak. Dzięki temu obronimy Joyce. - powiedziała Ai uśmiechając się po raz pierwszy od początku spotkania. Atmosfera mimo napięcia stawała się przyjemniejsza.
Ale... - powiedział Shad głęboko się zastanawiając, czy jest gotowy na coś takiego.
Shad-kun. - powiedziała Ai spokojnym tonem. Nie możesz zostawić Joyce na pastwę losu. Nie chcesz jej pomóc? Nie zależy Ci...
Dobra, okej! Jak mogę się stać Shinigami? - zapytał Shad zmotywowany wyliczanką.
To bardzo proste. - powiedziała Ai uśmiechając się promiennie. Shad już wydawał się zadowolony odpowiedzią, kiedy usłyszał końcówkę...
Musisz umrzeć. - dokończyła Ai nadal się uśmiechając.
Umrzeć... Ale jak to "umrzeć"? Jeżeli ktoś ma być pomocą, to raczej nie ma tu mowy o śmierci... Jak można umrzeć, żeby komukolwiek pomóc?
Lecz, nagle usłyszał dźwięk przecięcia mieczem. Poczuł chłodną stal w swoim boku, po czym osunął się na ziemię krwawiąc... Przez krótką chwilę dało się słyszeć tylko zduszony jęk, po czym zamknął oczy gotowy na śmierć.
Już. Mówiłam, że to proste. - powiedziała Ai uśmiechając się. Shad otworzył powoli oczy i spojrzał na nią. Nie mógł uwierzyć w to co zobaczył. Mimo, że został zabity, nadal żył. Nie było to jednak takie samo uczucie jak za życia... Powietrze było gęstsze, a ciało wydawało się lżejsze w przestrzeni. Poczuł też, że czuje jakieś źródła sił witalnych całkiem niedaleko...
To musi być Hisagi. - powiedziała Ai.
Poczekaj... To co czuję... - powiedział Shad patrząc na swoje dłonie zdziwiony.
To co czujesz to jego reiatsu, czyli siła witalna. Każdy człowiek je posiada, ale tylko Shinigami mogą je odczuć. - odpowiedziała spokojnie wyjaśniając.
A to drugie, mniejsze...? - powiedział odwracając głowę ku oknie.
Tak, to jest reiatsu Joy-chan. - odpowiedziała otwierając okno. Nie mamy czasu, idziemy!
Ruszyli razem wyskakując przez otwarte okno. Biorąc pod uwagę że był to skok z trzeciego piętra, trudno było czuć się komfortowo. Nie było to jednak to uczucie które towarzyszyło mu za życia. Czuł, że nic mu się nie stanie. Po lądowaniu wiedział już, że miał rację, gdyż skok mimo wysokości okazał się być prostszy niż myślał.
Nie ma się czego bać.. - powiedziała Ai nagle. Nasza siła jako Shinigami jest większa, przez co możemy więcej niż zwykli ludzie. Rzecz tak prosta jak skok z okna nie zaszkodzi nam w najmniejszym stopniu.
Shad nie odpowiedział, nadal nie był pewien czy to wszystko dzieje się na prawdę. Biegli dalej mijając drzwi szkolne. Obydwoje czuli, że reiatsu Hisagiego i Joyce są coraz bliżej. Po chwili byli już na miejscu, a przed sobą zobaczyli Hisagi'ego trzymającego Joyce za rękę.
J-Joyce...? - zapytał Shad patrząc na nią z tyłu. Dziewczyna usłyszawszy jego głos automatycznie odwróciła się.
Ohayo Shad-kun! - krzyknęła i przytuliła się do chłopaka. Ohayo Ai-chan!
Joyce zachowywała się jak zawsze. Jednak postać owego chłopaka stała nieruchoma obserwując jedyne tę scenę. Dało się jednak wyczuć zadowolenie i pewnego rodzaju spełnienie w aurze Hisagiego.
Hisagi. Co jej zrobiłeś? - zapytała Ai nie zwracając uwagi na Joy.
Ja? - zapytał Hisagi uśmiechając się mściwie. Co masz na myśli, Ai-san?
Dobrze wiesz o czym mówię! - krzyknęła Ai wyraźnie zdenerwowana.
Wtedy również Shad to odczuł. Aura Joyce momentalnie się zmieniła. Stała się silniejsza i lepiej wyczuwalna. Mogło to oznaczać tylko jedno i obydwoje wiedzieli o co chodzi...
Ta aura... - powiedział Shad patrząc na Ai.
Tak, Shad-kun. Joyce właśnie stała się Shinigami. - powiedziała Ai zdawkowym tonem.
Joyce stała się Shinigami? Trudno było w to uwierzyć, bo praktycznie nic się nie zmieniło. Joy nadal była tą samą uśmiechniętą i lekko wstydliwą dziewczyną, którą była przedtem. Jednak to reiatsu...
Joy-chan... Jak? - zapytał Shad patrząc na nią zdziwionym wzrokiem.
Ja... Nie jestem pewna... - powiedziała cicho i zwiesiła głowę. Myślałam, że to śmierć... Było sporo krwi... A po chwili, obudziłam się silniejsza...
Shad nie skomentował tego co usłyszał. Był to dokładnie ten sam scenariusz, który odczuł na własnej osobie. Oczywistym było też, że zrobił to Hisagi. Nikt inny nie byłby do tego zdolny.
Hisagi, dlaczego ona? - zapytała Ai patrząc na niego groźnym wzrokiem.
Czy to nie oczywiste? Jej siła witalna. - odpowiedział ze spokojem patrząc na Ai. Nie mogłem zmarnować tak idealnego materiału na dziewcz...znaczy, na Shinigami. - dodał rumieniąc się.
Ai weschnęła patrząc na Hisagiego i pozostałą dwójkę. Było jasnym, że nie jest zadowolona z tego co się wydarzyło, ale starała się to ukryć.
Teraz nie można tego odwrócić... Musimy nauczyć was, jak być Shinigami. - powiedziała Ai brzmiąc oficjalnie. Musicie iść z nami do Soul Society.
Do Soul...co? _^_ - powiedział Shad robiąc minę głupka.
Do Soul Society. Miejsca gdzie dowiecie się po co zostaliście wcieleni do naszej społeczności. - powiedział Hisagi i złapał Joyce za rękę. Po chwili naokoło nich zaczęła powstawać czarna mgła, którą widzieli już wcześniej. Po paru sekundach Hisagi oraz Joyce zniknęli razem z mgłą.
Cóż... My też idziemy. - powiedziała Ai patrząc na Shad'a roziskrzonym spojrzeniem.
Po usłyszeniu tego, Shad poczuł bardzo silny ból wewnątrz swojej głowy. Tak jakby coś ją rozsadzało od środka. Upadł na kolana trzymając się za głowę i wtedy zobaczył co było przyczyną bólu. Zobaczył przed swoimi oczyma świat złożony z bloków ułożonych poziomo i chmur biegnących w innym niż zwykle kierunku. Na jednym z bloków zauważył jakiegoś chłopaka siedzącego i wyraźnie czekającego na coś. Wyglądało to dziwne, gdyż chłopak zdawał się w ogóle nie poruszać, siedział jak posąg. W pewnym momencie zza jednego z bloków wyleciał smok ziejąc ogniem. Shad momentalnie odskoczył chcąc uniknąć poparzenia, jednak smok nie leciał w jego kierunku. Leciał wyraźnie w kierunku siedzącej postaci. Po paru sekundach było już po wszystkim, postać którą widział została strącona i pożarta przez smoka. Shad patrząc przerażonym wzrokiem na to co zobaczył usłyszał wtedy krzyk chłopaka, a przed nim pojawiła się kamienna tablica. Chłopak podniósł się i zobaczył co zapisanego zostało na tablicy.
Ikkatsu, Ryuujin..? - przeczytał Shad zdziwiony patrząc na tablicę. W tym momencie poczuł, że stracił grunt pod nogami. Blok pod jego stopami rozstąpił się, a on sam spadł czując, że wraca...
Shad! Co jest? - usłyszał głos Ai i po chwili również ją zobaczył. Daijoubu?
Uhm... - mruknął Shad i wstał trzymając się za głowę. Ikktsu, Ryuujin... - dodał półszeptem patrząc na ziemię.
Nani..? - zapytała Ai patrząc na niego dziwnym wzrokiem. Co powiedziałeś?
Ikkatsu, Ryuujin... - powiedział głośniej patrząc na nią i nagle zobaczył, że przy jego boku pojawił się miecz w kaburze.
Skąd...? - zapytał wyciągając miecz z kabury. Był to prosty miecz z czarnym ostrzem, lśniący zielonym kolorem. Jego brązowy rękojeść został solidnie wykonany, wydawał się idealny.
To twój zanpaktou. - powiedziała Ai patrząc na niego bez większego zdziwienia.
Shad: Zanpaktou...? Miecz? _^_
Ai: a czego się spodziewałeś? _^_
Shad: nie miecza!
Ai: Zanpaktou to mieczXD
Shad: o, dobrze wiedzieć. A do czego to? O.o
Ai: a do czego może służyć miecz?__^__
Shad: ...hym... ja go zawsze używałem do krojenia chlebaXD
Nagle przerwał im odgłos nadchodzącej postaci. Z ciemności wyłoniła się postać z jasnoniebieskimi włosami i cyfrą 6 na tyle pleców. Postać szła w ich kierunku. Nagle Ai upadła na kolana, jak na komendę. Shad'owi zdawało się, że powinien postąpić tak samo, lecz kiedy to zrobił, postać złapała go za ramię i podciągnęła do siebie.
Kim jesteś? - zapytał Grimmjow stawiając Shad'a na równych nogach.
Jestem Shad... - powiedział patrząc postaci w oczy. Spodziewał się kary za najście, lub wręcz walki...
Ai-san, widziałem Hisagiego idącego z jakąś dziewczyną przez miasto. Ci dwoje to ci nowi? - zapytał patrząc na Shad'a.
Hai, Grimmjow-sama. - odpowiadała Ai wstając z kolan.
Nie wiem jak ta laska, ale ten tutaj wydaje się ciekawy... - powiedział Grimmjow ciągle trzymając Shad'a za ramię. Byłbym skłonny uczyć go nawet osobiście...
Shad nie wiedział co się dzieje, ale serce zaczęło mu nagle walić jak dzwon. Jego włosy, błękitne oczy, smukłe ciało wydawały się takie... zachęcające? Idealne? (tak, tak, już kończę tę wyliczankę__^__)
Jak Pan uważa, Grimmjow-sama. - powiedziała Ai ze zmieszaną miną. Było widać, że nie pierwszy raz widzi taką scenę.
No nic, trzeba ich oprowadzić? Męcząca robota... - powiedział Grimmjow puszczając Shad'a.
Mogę ja to zrobić. - powiedziała Ai z wymuszonym respektem w głosie.
Skoro tak bardzo chcesz xD prowadź. - powiedział do Ai i złapał Shad'a za rękę.
Czuję się jak lalka___^____ - pomyślał Shad, dał się złapać za rękę i ruszyli przed siebie.

piątek, 8 sierpnia 2008

Rozdział 10 - Shinigami

Shad przeszedł przez drzwi nie zwracając uwagi na wrzawę, która powstała za nim. Nie słyszał tego, nie chciał tego słyszeć...
Shad, poczekaj! - krzyczał Kiba, ale jego głos jakby się rozpływał w powietrzu.
Wciąż było jeszcze dość wczesne popołudnie, a mimo to pogoda nie dopisywała. Było pochmurno i ponuro, absolutnie żadnych oznak słońca na niebie ani innych tym podobnych. Zachmurzenie było przygnębiające i zaczynał padać deszcz. Shad szedł przed siebie nie patrząc za siebie, zamyślił się.
Dlaczego... - pomyśłał Shad zaciskając usta. Dlaczego ja...
Nie potrafił sobie tego wytłumaczyć, to było dla niego zbyt trudne. Wszystkie przypadki dziwnym zbiegiem okoliczności zawsze przytrafiały się właśnie jemu, miał już tego dość...
Po pewnym czasie bezmyślnego chodu doszedł do murku, który już znał. Śladów po zdarzeniu już nie było, ale mimo wszystko pamiętał to lepiej niż ktokolwiek inny. To było przykre wspomnienie... Usiadł na murku patrząc w chmury z których teraz padał już regularny deszcz. Jego szum zdawał się zagłuszać jego ból, dawało mu to ukojenie.
Przeziębisz się jak będziesz tu tak siedział. - powiedział ktoś kogo głosu do tej pory nie znał.
Shad spojrzał w tamtym kierunku bez wyraźnej ochoty. Nie było dokładnie widać kim była ta osoba. Chłopak nie odpowiedział, nie miał ochoty angażować się w nową kłótnię.
Słyszałeś? - powiedział ponownie głos. Idź do domu.
Nie. - powiedział Shad niezbyt przyjaznym tonem. Sam fakt, że ktoś go nachodzi w takim momencie jest wystarczającym powodem, żeby się nie zaprzyjaźniać.
W tym momencie owa osoba złapała go w pół i zaczęła nieść. O dziwo Shad nie stawiał oporu, nie wydał nawet najmniejszego dźwięku.
Ciekawy z ciebie chłopak. - powiedział głos, ale Shad nadal zdawał się nie słuchać. Jedyne co mu teraz pozostało, to dać się nieść tam, gdzie go ten ktoś zaniesie. Ulice którymi szli były całkiem puste, wszystko zdawało się być o wiele cichsze niż zwykle, nie było zupełnie nikogo. Niechlujnie zaparkowane samochody na brzegach ulic w strugach deszczu wydawały się być zupełnie inne niż je dotąd widział. Była to swego rodzaju poezja, która zdawała się zmieniać świat...
Może pójdziesz sam? Męczysz mnie... - powiedział głos stawiając go na ziemi.
Shad spojrzał wtedy przed siebie i zobaczył mężczyznę o czarnych włosach i napisie 69 na lewym policzku (bez skojarzeń, to jeszcze nie teraz XP). Przy boku miał miecz, którego Shad nigdy wcześniej nie widział. Z twarzy można wnioskować, że jest to chłopak przystojny, głos również miał ciekawy.
Czemu mnie tu przyniosłeś? - zapytał Shad cicho patrząc na owego chłopaka.
Przeziębisz się, mówiłem ci. - odpowiedział lekko rozbawiony. Jednak ton jakim to powiedział nie miał nic wspólnego z rozbawieniem, bardziej z przekąsem i pogardą.
Było mnie nie targać, nie jestem towar. - powiedział Shad robiąc krok w tył.
Nic ci nie zrobię. Nie na tym to polega. - powiedział patrząc na ruch jaki wykonał. Chcę cię tylko o coś zapytać.
Shad zdawał się nie być zadowolony z rozwoju zdarzeń, ale nie stawiał oporu przed pytaniem.
Dobrze więc... Jak się nazywa twoja koleżanka z klasy? Ta o czarnych włosach? - zapytał rumieniąc się lekko.
Na Shad'a spadło pianino i było bóm. (Gag z anime).
Mówisz o Joyce? - zapytał Shad starając się sprawiać wrażenie przyjaźniej nastawionego, mimo że miał guza po pianinie spuszczonym na niego przez autora.
Joyce? Więc tak się nazywa... - powiedział cicho zamykając oczy. Wydawało się, że ta odpowiedź go usatysfakcjonowała. Przez chwilę dało się czuć tylko wszechobecną ciszę. Jednak po chwili powiedział: Możliwe, że jeszcze się spotkamy...
Shad w tym momencie nie miał coś powiedzieć, ale postać z którą rozmawiał zniknęła we mgle. Sama zapowiedź kolejnego spotkania nie zapowiadała się atrakcyjnie, jednak czuł, że to nieuniknione.
Spotkamy się... mówisz... - szepnął Shad przed siebie i odszedł w stronę szkoły. Mgła robiła się coraz gęstsza, a deszcz padał coraz mocniej. Cisza i szum deszczu wydawały się jednak przerażające na dłuższą metę, więc przyspieszył kroku. Idąc w stronę szkoły przechodził po raz kolejny obok murku, przy którym miały miejsce owe wydarzenia.
Chyba mam pecha do tego miejsca... - powiedział w myślach i ruszył w stronę drzwi wejściowych. Idąc przez korytarz słychać było, że odbywają się lekcje.
A ty gdzie byłeś? - usłyszał za sobą znajomy głos. Odwrócił się i zobaczył Ai opartą o parapet.
Ai... - powiedział Shad starając się sprawiać wrażenie spokojnego i wyluzowanego. Wszystko okej, nie masz się czym martwić. - powiedział na wydechu starając się uśmiechać. Jednak Ai nie była zadowolona z odpowiedzi.
Shad-kun. Kim on był? - zapytała Ai wyraźnie zmartwiona. Nie była radosna i przyjazna jak zwykle, była przygnębiona i wyraźnie coś ją trapiło.
Nie wiem... - powiedział Shad patrząc smutno na dziewczynę. Miał dość udawania, w końcu przed Ai mógł się w pełni otworzyć.
Co mówił? W tym może kryć się coś ważnego... - powiedziała Ai wstając z parapetu. W tym momencie Shad poczuł jakąś silną energię w powietrzu. Nie potrafił tego opisać, powietrze naokoło wydawało się być gęstsze, otoczenie się wyciszyło...
Ai... co się dzieje? - zapytał Shad lekko przerażony tym co się dzieje z jego ciałem. Nagle przy Ai pojawił się ten sam miecz, który miał tamten mężczyzna. Chłopak zamarł patrząc jak idzie w jego kierunku.
Shad-kun. - powiedziała Ai z miną inną niż zwykle. Nadal odczuwał to inne uczucie niż zwykle, ale powoli zaczynał się przyzwyczajać. Czekał w napięciu aż Ai do niego podejdzie.
To był Hisagi Shuuhei - powiedziała Ai trzymając miecz w ręce. Shad przez chwilę nie wiedział co się dzieje, nie rozumiał sytuacji.
Hisagi...? - zapytał Shad patrząc na Ai trzymającą miecz.
Hai. Shinigami. - odpowiedziała patrząc na chłopaka, którego mina wskazywała na to, że nie rozumiał co się dzieje. To wszystko było jakieś pokręcone, przerażające...
Musisz mi powiedzieć, Shad-kun. - powiedziała nagle unosząc miecz. Co powiedział Hisagi? Osoba po którą przyszedł jest w niebezpieczeństwie.
...Joyce... - powiedział Shad patrząc na nią ledwo oddychając. Tajemnicza aura zdawała się wnikać w jego wnętrzności, zaczynał się dławić.
Spokojnie, to zaraz minie. - powiedziała patrząc na niego. Po prostu odczułeś moc. Moc mojego Soul Slayera.
Jednak te słowa nie pomagały, nadal czuł się fatalnie. Upadł na podłogę nie mogąc ustać na nogach.
Skoro przyszedł po dziewczynę, to nie będzie prosta sprawa... - powiedziała siadając ponownie na parapecie. W tym momencie siła, mimo że nadal bardzo silna, zdawała się ustępować, a organizm Shad'a powoli się przyzwyczajał.
Skoro Hisagi przyszedł po Joyce, to znaczy, że musiał mieć ważny powód. Shinigami nie przychodzą sobie do kogoś 'ot tak'. Coś się musiało stać... - powiedziała spokojnie patrząc na Shad'a próbującego wstać.
Skoro tak... - powiedział Shad wstając To co możemy zrobić?
Wyczuwam jego reiatsu. Jest niedaleko... - powiedziała patrząc na wprost. Zza roku wyłoniła się owa postać.
Hisagi! - krzyknęła Ai patrząc na chłopaka. Dlaczego tu jesteś? Jakie masz rozkazy?
Postać nie odpowiedziała. Zamiast tego zaczęła iść w ich kierunku. Ai zareagowała natychmiastowo wstając i wyciągając swój miecz. Po paru sekundach postać była już w pełni widoczna. Był to ten sam chłopak, z którym Shad rozmawiał chwilę temu.
Ohayooo. - krzyknął lekko impertynenckim tonem unosząc rękę. W tym momencie jego oczy spoczęły nie na Ai, lecz na Shad'zie. Chłopak wydawał się nie rozumieć tego co się tu dzieje.
Znacie się? - zapytał Hisagi uśmiechając się złośliwie.
Czemu tu jesteś? - powtórzyła Ai trzymając miecz w ręce.
Shad teraz zrozumiał. To jest właśnie to, co nie dawało mu spokoju od tak dawna. To co czuł to reiatsu... A osobą którą wyczuł była właśnie Ai, jednak skutecznie ukrywająca swą moc. Wiedział, że teraz jedyne co może zrobić to czekać na rozwój sytuacji.
Spodobała mi się twoja koleżanka, Ai-san. - powiedział i podszedł do Ai chowając w tym momencie miecz.
Nie podchodź! - krzyknęła i przystawiła mu miecz do szyi. Czego chcesz od Joyce?!
Hisagi zaśmiał się gorzko i zdawał się nie sprawiać wrażenia specjalnie przerażonego mieczem przyłożonym do szyi. W tym momencie zadzwonił dzwonek i uczniowie wybiegli na korytarz.
Niedobrze...! - pomyślał Shad, chciał uratować niewinne osoby od zbędnej zguby...
To bezcelowe. - powiedziała Ai zatrzymując go w połowie kroku. Oni go nie zobaczą. Tylko my go widzimy.
Shad oparł się o parapet zastanawiając się nad tym co się stanie. Zrozumiał dostatecznie dobrze, tylko on i Ai mogą go zobaczyć. Tylko oni mogą go powstrzymać.
Czas na mnie... - szepnął Hisagi robiąc krok w tył i znikając w czarnej mgle.
Kusou... - szepnęła Ai do siebie. On po nią idzie... Ona jest jego celem. - powiedziała Ai odwracając się do Shad'a.
Ale... - powiedział chłopak patrząc na nią przerażonym wzrokiem.
Żeby mieć szanse z nim wygrać, musisz stać się silniejszym. - powiedziała Ai rzeczowym tonem. Musisz stać się odporniejszy. Musisz wyczulić swe zmysły. - dodała wahając się jednocześnie, co dało się wyczuć w głosie.
Musisz stać się Shinigami.

wtorek, 6 maja 2008

Rozdział 9 - Kłótnia i jej skutki

...Jedno ciało przyciąga drugie... ruch jednostajny... - mruczał Shad pod nosem próbując cokolwiek zgadnąć. Nie cierpił fizyki, ten przedmiot jest po prostu okropny (pozdrawiam moją fizyczkę, jutro przychodzę poprawiaćXD"")
Hej, Shad, mogę Ci pomóc... - szepnęła Yoasia, która już kończyła swój sprawdzian.
Ciii, ja myślę... - powiedział Shad nerwowo zamazując jedną z odpowiedzi.
Dobra, koniec. Odkładać kartki. - powiedziała fizyczka podnosząc się z siedzenia, po czym szybko zbierając kartki.
Zawaliłeś. - powiedział ktoś z tyłu, choć z góry było wiadomo kto. Bhgrasss...
Freł. - powiedział Shad nie odwracając się. Bhgrasss o dziwo zamilkł, co było wystarczającym powodem żeby się odwrócić. Kiedy się obejrzał zobaczył FrełFroła z cyrklem w ręce.
Kuj? - powiedział z głupim uśmiechem, Shad uniósł brwi.
Głupiś. - powiedział Shad ziewając. Jak ci poszło?
Świetnie! Trzecie zadanie było podchwytliwe, ale dałem radę. A w zadaniu ósmym... - zaczął wyliczankę czyniąc rozmowę równą poziomowi rozmowy księdza z zakonnicą. Na szczęście po chwili zadzwonił dzwonek.
Shad! Chodź ze mną. - usłyszał i po chwili Kiba złapał go za rękę i zaprowadził z rejony piwniczne, gdzie nikt nie miał prawa wejść 'ot tak'.
Musimy pogadać... - powiedział Kiba rumieniąc się na maksa. Chciał mu najwyraźniej coś powiedzieć, ale chyba nie wiedział jak... Albo się bał. Dało się wyczuć gęstą atmosferę, to swego rodzaju napięcie w powietrzu.
Ale czemu tutaj? - zapytał Shad, któremu nastrój się chyba nie udzielił. Od kurzu kręciło go tylko w nosie.
Słuchaj, idziesz z kimś na koncert? - zapytał Kiba chwiejąc się jakby miał zaraz wywinąć w tył.
Mhm, z Ai. A czemu pytasz? - odpowiedział patrząc na niego.
Miałem nadzieję... a zresztą, wiesz, nieważne. - powiedział Kiba i spuścił głowę po czym wyszedł z pomieszczenia zostawiając Shad'a samego.
Znowu moja wina... - pomyślał Shad i poszedł za nim pod salę od chemii.
Shad! Słyszałeś?! Supportem na koncercie mają być Miyavi i Gackt! - krzyknęła na jego widok Ai i rzuciła mu się na szyję. Zrobiło mu się ciepło...
W-wspaniale^^' Ale troche mnie przyduszasz^^' - powiedział Shad, a Ai poluzowała uścisk.
Wszyscy stali i rozmawiali między sobą o tylko im wiadomych sprawach, dało się słyszeć pojedyńcze urywki rozmów. Tylko jedna osoba stała w tym momencie sama... Kiba... No i oczywiście Bhgrasss, który mógłby pracować jako kołek pod ściany.
Co się stało Kibie? Pokłóciliście się? - podeszła i zapytała Yoasia. Nie tylko ona to zauważyła, wiele osób już na ten temat rozmawiało kłębiąc się w swoich grupkach.
Wiesz... nie chcę o tym mówić. - powiedział Shad udając, że nie czuje się dotknięty jego zachowaniem.
W rzeczywistości, jego zachowanie go martwiło. Nie chciał żeby skończył jak Naruto... Postanowił do niego podejść i spróbować z nim porozmawiać.
Kiba... Czemu...? - zapytał Shad spoglądając na niego smutno. To było coś czego chyba nikt inny nie widział wcześniej, zimne oczy Shad'a stały się szklane i wręcz kruche. Kiba nie odpowiedział, ale też się nie odwrócił ani nie odszedł. Udawał po prostu, że nikt z nim nie rozmawia. Shad odszedł od niego wyraźnie dotknięty i usiadł w drugim kącie patrząc na niego bez przerwy.
Chłopaki to są jak dzieci, nie? - zapytała Joy, która obserwowała całe zajście.
Ta... - mruknęła Yoasia i poszła porozmawiać z innymi osobami.
Zadzwonił dzwonek. Za oknem lał deszcz, zrobiło się chłodno... Wszyscy stali posileni myślą, że to już ostatnia lekcja, a potem będzie można sobie pójść w cholerę i zapomnieć o tym wszystkim.
Patrz na nią... Ile jej dajesz wzrostu? - zapytał Shad patrząc na nadchodzącą chemiczkę.
Coś koło 1,30m. w obcasie... - mruknęła Ai patrząc na nią dziwnie.
Na co się gapicie?! Ej, wy w kącie! Kogo nazywacie niską i karłowatą, he?!!! - ryknęła na nich prawie unosząc się ponad powierzchnię gleby.
Nikt nic takiego nie powiedział. - powiedziała Ai spokojnie i rzeczowo. Shad podziwiał ją właśnie za ten spokój i inteligentny tok myślenia.
Mam was na oku. - powiedziała mrużąc na nich ślepia. Shad jebnął śmiechem.
Włazić, włazić... - mruknęła na zażenowaną resztę klasy. Ej, ty, gruby! A ty co?! Jak masz na imię?
Brass, pani profesor. - powiedział udając jakiegoś prymuska czy coś.
Poniesiesz mi chemikalia. Masz dużo siły, dasz radę. - powiedziała dając mu do niesienia całą szafę. Bhgrasss jebł, bo szafa była za ciężka.
Wszyscy wleźli ostatecznie do sali i zajęli swoje miejsca w sali chemicznej. Shad w lewym kącie, Kiba w prawym; każdy siedział sam.
Dostaniecie dzisiaj opiłki magnezu... - powiedziała chemiczka patrząc na próbówkę.
To nie magnez, proszę pani. - powiedziała Ai patrząc na nią jak na idiotkę.
A, tak... Wapno... hehe... - powiedziała nauczycielka śmiejąc się nerwowo, po czym dała Brassowi probówki i rozdał je po klasie. Prawie wszystkie... Bo jedna spadła i mu popękała_^_
Nic się nie stało, podnieś i... - powiedziała, ale po chwili spojrzała zdziwiona, bo substancja przeżarła podłogę na wylot.
Ai spojrzała na zawartość probówki. To było oczywiste, że to nie żaden magnez, tylko kwas azotowy.
Sasuke, też masz wrażenie, że ona jest nauczycielką z przypadku? - zapytała Ai Saska, który siedział wgapiony w ścianę.
Mhm... - mruknął i spojrzał na nią. Tacy też się rodzą.
Trudno... Nie mam nic innego, musicie zrobić coś z tym kwasem. - powiedziała dobitnie siadając lekko zdenerwowana.
A co będzie jak to wypiję...? - pomyślał Shad patrząc na to "coś" i wykonując ruchy jakby się do tego przymierzał.
Po chwili zadzwonił dzwonek. Coś wcześnie, wszyscy zdawali się zdziwieni...
To już dzwonek...? - zapytała zdziwiona nauczycielka. No cóż... to wypad.
Wszyscy wybiegli z sali jak banda oszołomów. Tylko na samym końcu wyszedł Shad i ruszył w przeciwnym kierunku niż wszyscy.
Shad, gdzie idziesz? - zapytał Kiba udając, że za nim nie szedł.
Gdzieś. - powiedział Shad i wyszedł na dwór przez tylne drzwi.

niedziela, 13 kwietnia 2008

Rozdział 8 - Dół i Flow.

Gdzieś ty był?! - krzyknął Kiba otwierając Shadowi drzwi w późnych godzinach nocnych. I czemu jesteś taki brudny, ke? - -''
Naruto jest w szpitalu... - odpowiedział cicho Shad i opadł na łóżko. Chciał się zabić...
Kiba nie odpowiedział, był zdziwiony na maksa. Po tym wyznaniu wolał siedzieć tylko ze spuszczoną głową nie odzywając się do nikogo. Ale trzeba było iść do szkoły, nie ma rady... Poszli więc obaj spać, nie zamieniając ze sobą ani słowa więcej. Rano, nadal milcząc, poszli pod salę chemiczną.
Ohayo Kiba-kun, Shad-kun^^ - powiedziała do nich Ai i nagle jakby się ocknęli. Wszystko w porządku...? Wyglądacie jakbyście mieli doła...
Nie... wszystko okej, nie, Shad?^^ - powiedział Kiba udając mniej zmartwionego. Shad nie odpowiedział.
Shad-kun... Jeśli coś się stało, mnie możesz powiedzieć... - powiedziała Ai i przytuliła go. Kiba spojrzał zazdrośnie i stwierdził, że może się spokojnie oddalić.
Nie, to nic ważnego... Chcę tylko zostać sam .___. - powiedział Shad i usiadł na ławeczce niedaleko sali gapiąc się w ziemię. Ai wyglądała na zmartwioną, chciała pomóc, ale nie wiedziała jak...
Ohayo Ai-chan. Co tam?^^ - powiedziała Joyce wesołym tonem podchodząc do koleżanki. Ai nie odpowiedziała, patrzyła zmartwiona na Shada...
Wy tam! Włazić do sali, na co czekacie? OoO? - zapytała mała gruba nauczycielka z twarzą kartofla i wlazła ledwo mieszcząc się w drzwiach.
Shad stał jeszcze przez chwilę patrząc w przestrzeń za oknem. Była wczesna jesień, liście opadały, niesione z lekkością i gracją przez jesienny powiew chłodnego wiatru... Tak samo Shad czuł się teraz - niesiony przez wiatr, nie wiadomo dokąd i po co... Życie jest dokładną alternatywą tego jakim chcemy żeby dla nas było, pomyślał przez chwilę i poszedł za ostatnimi osobami wchodzącymi do sali ocierając płynącą po jego policzku łzę... Tęsknił, teraz to wiedział...
Siadać, bo będziecie pić kwasy karboksylowe. - powiedziała nauczycielka spadając z krzesła i jebnąc w ten sposób w podłogę.
Nikt się nie roześmiał, chociażby dlatego, że nikt nie wiedział czym są kwasy karboksylowe... No i nie było nic śmiesznego w tym, że nauczycielka jest osobą chorą psycho-fizycznie_^_
Dzisiejszy temat: "Kwasy i zasady". Zapisujemy. - powiedziała wstając z podłogi, klasa posłusznie zapisała.
Dobra... Kto mi poda przykład kwasu lub zasady? Hę? - zapytała starając się brzmieć profesjonalnie, a brzmiąc jak naćpana tenisistka po godzinie jęczenia na korcie.
Nikt nie podniósł ręki, bo nikt nie wiedział o czym mowa... Co zresztą było do przewidzenia.
O! Ty! Proszę bardzo, słuchamy. - powiedziała wlepiając ślepia w Shada @w@
Nie wiem. - powiedział Shad beznamiętnie nawet na nią nie patrząc.
Przykład kwasu? - zapytała naciskając.
Nie wiem.
Przykład zasady?
Nie wiem.
A może raczysz chociaż na mnie spojrzeć, ke?!!!
Nie wiem.

Dostajesz uwagę za nabijanie się i dręczenie psychiczne nauczyciela. - powiedziała nauczycielka mając nadzieję, że tym zmusi go do spojrzenia na nią.
Dać pani długopis? - zapytał bawiąc się włosami.
Nie rozumiesz co do ciebie mówię, jesteś aż tak ograniczony?! - krzyknęła już na serio wkurwiona.
A może woli pani ołówek? - zapytał uśmiechając się ironicznie.
Kurwa jego mać, wypierdalaj mi z klasy degeneruchu jeden ty!!! - wrzasnęła i otworzyła drzwi.
Nie. - powiedział Shad nadal nie odrywając wzroku od ławki.
Nie? - zapytała zdziwiona. Co "nie"?
Nie wyjdę. - powiedział i spojrzał w końcu na nią. Jego oczy, które zwykle wydawały się głębokie i pełne ciepła były lodowato zimne i przenikliwe.
Jak to nie wyjdziesz?! Mam iść po wychowawczynię?! - krzyknęła patrząc na niego.
A będę miał nieobecność? - zapytał.
Oczywiście. - powiedziała z uśmiechem..
To nie wyjdę, chuj ci w oko. - powiedział lekko unosząc brwi.
Zapadła kłopotliwa cisza. Starcie stawało się coraz bardziej napięte, a jedna ze stron wyglądała na zrezygnowaną.
Skoro ty nie wyjdziesz, ja to zrobię. - powiedziała i wyszła.
Kiedy nauczycielka wyszła, wszyscy spojrzeli na Shada. Jedni wkurzeni, inni pełni podziwu, niektórzy przerażeni. Podpadał każdemu od samego początku, a to kiepsko rokowało na przyszłość...
Uwielbiasz to, nie? - zapytał zdenerwowany jeden z uczniów. Teraz przez ciebie straciliśmy chemię.
Straszne. - powiedział Shad patrząc na niego. Napisz o tym do BRAVO.
Idioto, my nie jesteśmy tutaj po to żeby siedzieć, tylko żeby się czegoś nauczyć! Nie pasujesz tu, rozumiesz?! - krzyknął wymachując pięściami.
Shad zamilkł. Miał trochę racji... Przyszli się tu uczyć. Inna sprawa, że z tym że nie pasuje do reszty też trafił w dziesiątkę... Odwrócił się więc tylko nic nie mówiąc.
Pójdę po nią. - powiedział uczeń i po chwili wrócił z nauczycielką, która udawała już do końca lekcji że Shad nie istnieje.
Po chemii mieli fizykę. Poszli więc piętro niżej pod salę od fizyki i czekali na nauczyciela.
Jak ja uwielbiam fizykę! - mówił na przerwie owy chłopak, który przejchał się na Shadzie na chemii. To taki ciekawy przedmiot!
Shad miał ochotę podejść do niego i przychlasnąć mu w baniak.
Ej, a ty co? - zapytał spoglądając nagle na Shada. Zapomniałem się przedstawić. Nazywam się Brass.
Zejdź mi z oczu. - powiedział Shad i poszedł w inny kąt.
Poczekaj! Ech... Słuchaj, nie chcę być twoim wrogiem. Ale mógłbyś czasem zważać na słowa. - powiedział Brass i znowu podszedł.
Odejdź odemnie, bo cię zabiję. - powiedział Shad i wyciągnął broń. Prawdziwą broń...
Brassa dosłownie zmroziło, bo to nie była podróbka. To była prawdziwa broń. Odszedł więc z lekko uniesionymi rękami unikając jego wzroku. Niektóre osoby obserwowały to zdarzenie.
Shad odłóż to! - krzyknęła nagle Joyce i podbiegła do niego. Co ty wyprawiasz?!
Wtedy do Shada dotarło co naprawdę robi... Schował broń i spuścił głowę.
Shad, co się z tobą dzieje? .__. Coś jest naprawdę nie tak... - podeszła również Ai i przytuliła go.
To moja wina... - powiedział tylko cicho. To moja wina...że on jest w szpitalu...
Ai i Joy spojrzały na siebie w znaczący sposób, bo już rozumiały o co chodzi...
To nie jest twoja wina i wiesz o tym. - powiedziała Ai. Nie mogłeś nic zrobić.
Zapadła cisza i nikt chyba nie miał odwagi się odezwać... Lepiej chyba było przemilczeć ten temat, dla dobra wszystkich.
Patrzcie! - krzyknęła Ino i przywołała wszystkich do siebie i kazała im spojrzeć na plakat.
FLOW - koncert w Tokio! Jedyna okazja na zobaczenie wspaniałego zespołu w akcji!
@O@ Flow będę grali! - krzyknęła Ai i Shad się ocknął.
Kiedy?! - zapytał wyraźnie ożywiony i spojrzał na plakat. Grali za dwa dni, pary miały zniżkę...
Musimy tam być. - powiedziała Ai, a jej mina wskazywała na akcent jakiemu nadała to stwierdzenie. Musimy.
Pary mają zniżkę... - przeczytał Shad i spojrzał na Ai, a Ai na niego.
Ai, idziemy razem? - zapytał Shad patrząc na Ai z lekkim uśmiechem. Ai się zaczerwieniła...
Jasne:3 Bardzo chętnie^^ - powiedziała z uśmiechem.
Ej, a z kim ja pójdę?!?! - krzyknął Sasuke ze zdenerwowaniem.
Idź z Brassem. - powiedział Shad próbując się nie roześmiać.
Sasuke zaliczył glebę tak mocno, że ledwo wstałXD
Plotkujecie na mój temat?! - krzyknął Brass i odbiegł do nich. Plotki są tylko dla osób o niskim poziomie moralnym i intelektualnym i...
Bóm. Brass padł na ziemię walnięty w łeb. O dziwo nie przez Shada, a przez...Ai.
FreFróFreóFroł żabo bhgrasssssssss @w@ - powiedziała do Shada i poszli pod salę śmiejąc się.
Super, że zgodziłaś się pójść ze mną x3 - powiedział Shad z uśmiechem.
Bardzo chętnie^^ - powiedziała z uśmiechem.
Miałem jeszcze plan... - szepnął Shad zastanawiając się nad czymś głęboko.
Tak? - zapytała Ai czekając aż dokończy zdanie.
...a gdybyśmy zabrali na koncert Naruto? - dokończył Shad zmieniając wyraz twarzy na bardziej rzeczowy.
Moglibyśmy spróbować, ale nie wiem czy to się uda... - powiedziała Ai smutno. Przecież wiesz, że jest w szpitalu... To lekko utrudnia sprawę...
No tak... ale można spróbować^o^ - powiedział Shad z entuzjazmem.
Jasne^^ - powiedziała Ai.
Brass podniósł się z ziemi i poszedł do nich z zamiarem oddania ciosu. Już prawie był, był bardzo blisko...i nagle...potknął się___^___
Ała_-_ - jęknął nie mogąc wstać. To bolało...
Shad i Ai roześmiali sięXDXD
O, patrzcie, sala jest otwarta! - powiedział ktoś z klasy i wszyscy weszli.
Ai, siądziesz ze mną w ławce? :3 - zapytał Shad.
Gomen... Ale siedzę z Sasuke... - powiedziała patrząc na niego.
A... tak... w porządku. - powiedział Shad i siadł sam w rzędzie przy ścianie.
Tylko znowu nie powiedz nic głupiego! - krzyknął Brass przez klasę.
Freł? OoO - zapytał Shad robiąc właśnie taką minęXDXDXD
Ej, ja nie żartuję! - powiedział urażonym tonem.
Froł? OoO - zapytał Shad wyraźnie już sobie z niego kpiąc.
Przestałbyś- -'' - powiedział zarzenowany.
MisftóraBhgrasssssssÓxmarthableeeeee @O@ - nabijał się dalej i odwrócił się. Ai się zaśmiałaXD^^
Mogę z tobą usiąść? - zapytała Shada jakaś ładna dziewczyna.
Jasne...^^ - powiedział Shad i zrobił jej miejsce na ławce.
Jestem Yoasia. - powiedziała uśmiechając się.
A ja Shad. Miło cię poznać^^ - odpowiedział pogodnie.
Wzajemnie^^ Idziesz z kimś na koncert Flow? - zapytała patrząc na niego.
Idę z Ai. Też jesteś ich fanką? - zapytał zaciekawiony.
Uwielbiam takie zespoły, totalnie do mnie przemawiają^____^ - powiedziała i w tym momencie weszła nauczycielka fizyki i wszyscy wstali.
Witam uczniów. - powiedziała oficjalnie i kazała wszystkim usiąść. Wreszcie normalny nauczyciel...
Chciałabym sprawdzić waszą wiedzę, tak na początek. Dlatego najpierw zrobię wam krótki test powtórzeniowy. - powiedziała wyjmując testy.
Kusou... test... - szepnęła Yoasia szukając ściągi w plecakuXD
Nauczycielka rozdzała testy i usiadła na swoim miejscu...

Gomen, że takie krzywe zakończenie, ale pisałem to taką parą, że nawet nie wiem kiedy mi się tyle tego tekstu narobiłoXD Enjoy^^ Nowy rozdział coming soon.

niedziela, 23 marca 2008

Rozdział 7 - Randka i sens życia...

Yuzu wpuściła wszystkich do sali i wtedy wszystkich czekał pewnego rodzaju szok. Pokój był różowy i pełny różnego rodzaju zabawek erotycznych. Wyglądało to bardziej jak ekskluzywny salon sado-maso niż sala do nauki czegokolwiek.
Zajmować wolne miejsca. - powiedziała Yuzu złowieszczo i wszyscy pousiadali w różnych miejscach. Wiele osób mało się tego co może się tu stać, może to dlatego że na zapleczu słychać było jakieś wrzaski i jęki? A może dlatego że na ścianie wisiały bicze...?
Dobra ukesie, czas sie zabawić XD - powiedziała Yuzu szczerząc twarz w uśmiechu. Potrzebny mi "uległy" ochotnik...
Naruto, Yuzu cie woła. - szepnął Sasuke. Naruto nie odpowiedział, był bardziej wpatrzony w pejcze i kneble na ścianach.
No więc?! Nikogo tu nie ma, ke?! - wrzasnęła i ruszyła po klasie szukać ofiary.
Nagle drzwi do klasy otworzyły się z hukiem i weszła jakaś postać.
Dzieńdobry - powiedział Czesio XD
Yuzu spojrzała, cała klasa zresztą też. Już i tak wszystko wygląda dziwnie, brakowało tylko Czesia...
No i mamy ukesia! - wrzasnęła i podbiegła do Czesia.
Nie jestem ukeś, jestem Czesio. - powiedział swoim tonem (yeaXD)
Juzu złapała go za łapke i pobiegli na zaplecze. Wszyscy siedzieli cicho nie wiedząc co się dzieje.
Możecie se iść, mam już czego potrzebowałamXDDDD - powiedziała i trzasnęła drzwiami.
_^_" - tak wyglądała reakcja w uczniów w zapisie emotowym.
No to czegoś się nauczyłem. - powiedział Kiba w drodze powrotnej. Nie idź z Juzu-sensei na zaplecze.
Robiło się powoli ciemno i chłodno... Wszyscy byli senni i zmęczeni po całym dniu latania bóg-wie-za-czym i każdy marzył o śnie i odpoczynku. Ale nie każdy miał okazję odpocząć, Shada czekała jeszcze "randka"... Stawił się więc pod pokojem Joyce około godziny po lekcjach i czekał spokojnie opierając się o ścianę. Stojąc tak bezcelowo i bawiąc się swoją czarną grzywką Shad zastanawiał się po co właściwie jest to całe życie... Na czym to wszystko właściwie polega? Poza oczywistym faktem, że życie jest po to żeby umrzeć nie przychodziło mu już nic innego do głowy, to było bardzo trudne... Pytanie po co sam właściwie istnieje męczyło go już od bardzo dawna, czuł się często bardzo samotny i opuszczony... Miał oczywiście rodzinę, przyjaciół... Ale czegoś jednak mu brakowało, czegoś bardzo ważnego. Sensu życia...
Ohayo Shad-kun ^//////^ - powiedziała Joyce kiedy wyszła z pokoju.
Ohayo Joy. - powiedział Shad cicho. Idziemy?
A dokąd mnie zabierzesz? ^/////////^ - zapytała rumieniąc się.
No tak, o tym nie pomyślał... Chciał iść, a nie wiedział gdzie ma iść_-_ Cały Shad... zuoXD
Coś się znajdzie, jeszcze nie wiem... Ale ja stawiam oczywiście. - powiedział starając się uśmiechnąć.
Poszli więc szukać jakiegoś miłego miejsca. Ruszyli w stronę miasta rozmawiając o tym czy Shadowi podoba sie fryzura Joy, czy ją lubi... No takie tam pierdoły. W pewnym momencie zauważyli znaną im postać siedzącą na murku. Wyglądała na smutną i zdołowaną... Shad czuł się w tym momencie dokładnie tak samo, więc chciał tam podejść i usiąść obok niego... Ale przecież był z Joy, więc darował sobie jakiekolwiek uwagi. Przeszli więc obok Naruto bez słowa.
Patrz Shad! A może to? - krzyknęła Joyce patrząc na jakąś japońską restaurację, która wygląda, w rzeczy samej, interesująco.
Whatever you want. Wchodzimy. - powiedział Shad otwierając Joy drzwi.
Siedli w rogu przy stoliczku w dalszym ciągu rozmawiając. W międzyczasie tylko kelnerka przyszła przyjąć zamówienie.
Shad-kun, ale ona ma świetny strój *______* - powiedziała Joy wgapiona w japońską kelnerkę.
Strój pokojówki? - zapytał Shad zdziwiony.
Tak!!! Chcę ten strój! - krzyknęła do kelnerki.
Kelnerka wyglądała na zmieszaną i oburzoną przez co dała do zrozumienia, że nie odda stroju.
Dawaj ten strój w kurwę jego dupę mać! - krzyknęła z mordem w oczach.
Pięć minut później kelnerka wracała ubrana tylko w bieliznę mamrocząc "Zasługuję na wyższe zarobki...".
Shad-kun, jak wyglądam? - zapytała Joy oglądając się w lusterku.
Ślicznie, ślicznie... - powiedział Shad uśmiechając się.
Uznając potem, że lepiej już nie prosić nawet o serwetki, zjedli i wyszli. Gdy wracali, Naruto nadal siedział na murku gapiąc się w glebę.
Dlaczego on tak tam siedzi sam...? - zapytał Shad Joyce gdy przechodzili niedaleko.
Wiesz... Myślę, że to przez to że całe życie był sam... - powiedziała smutno.
Często tu siedzi taki zdołowany? - zapytał Shad smutnym tonem głosu. To przykre patrzeć na ludzi którym nikt nie chce pomóc...
Z tego co słyszałam nie miał nigdy prawdziwej rodziny... W jego rodzinnej wiosce był przez całą młodość wyszydzany i każdy patrzył na niego krzywo... To oczywiście zaważyło na jego psychice, ponieważ nikt nie powinien być tak traktowany, nikt nie powinien cierpieć w ten sposób... - powiedziała Joyce spuszczając wzrok.
To jest to. Shad tak jakby usłyszał swoje własne życie w dużym skrócie... Doskonale wiedział co czuł w tym momencie Naruto. Chciał mu pomóc... Wiedział nawet jak. Poczuł do niego pewnego rodzaju sympatię, a przede wszystkim respekt za to że mimo wszystko się trzyma.
Wracajmy już. Mam coś do załatwienia... - powiedział cicho i ruszyli w stronę internatu.
Odprowadził Joy do drzwi i powiedział jej dobranoc. Sam jeszcze nie czuł się senny, wiedział że musi pomóc i ma coś do załatwienia. Zostawił więc swoje rzeczy i ruszył w miejsce gdzie widział go ostatnio... Lecz tam go nie było. Zastał tylko pusty murek, żyletkę i niewielkie ślady krwi...
Naruto... - powiedział cicho do siebie patrząc przerażony na ślady krwi. Poczuł wtedy ogromny żal, jakby ucisk wewnątrz, że nie pomógł na czas... Teraz nawet jeśli coś zdziała, to przecież zostawił go w potrzebie... Poczuł się bezsilny, poczuł się beznadziejny... Dlaczego każdą osobę na której mu zależy zawsze musi spotykać jakaś krzywda? To było jak klątwa, okropne, nie do zniesienia...
Usiadł na murku patrząc na ciemne niebo. Podniósł żyletkę leżącą na ziemi i spojrzał na nią. To było jego ciężarem... Pozwolił zrobić krzywdę komuś kto był dla niego kimś ważnym...przyjacielem... Nie pozostało mu nic innego jak wrócić do internatu... Postanowił jednak zajrzeć do niego do pokoju... Chociażby po to, żeby zobaczyc czy wszystko w porządku... Zanim się obejrzał, a już stał przed jego drzwiami. Zapukał. Lecz odpowiedziała mu tylko cisza. Wiedział jednak że ktoś tam jest, słyszał czyjś oddech... Ciężki oddech... Nacisnął klamkę i wszedł do pokoju...
Boże... - to co zobaczył przerosło nawet jego własne oczekiwania. Pierwszym wrażeniem było tylko zobaczenie kałuży krwi i ciała przyjaciela wykrwawiającego się na śmierć... Bez wahania podbiegł do niego i uniósł jego głowę lekko ku górze.
Słyszysz mnie?! - krzyknął Shad ze łzami w oczach. Odpowiedz!
Naruto otworzył oczy ledwo oddychając... Widok, że ktokolwiek ruszył mu z pomocą był dla niego zaskoczeniem, ponieważ nikt nigdy nie był zainteresowany jego losem...
Naruto, nie możesz umrzeć! - krzyknął Shad patrząc mu w oczy. Nie możesz, ja tego nie przeżyję!
Chłopak nic nie odpowiedział, lecz z jego oka uleciała łza... Nie była to łza żalu czy bólu, bardziej przypominało to łzę szczęścia... Z tego, że ktoś go rozumie i chce mu pomóc... Shad uznając to za gest zgody, uniósł lekko jego zakrwawione ciało i przytulił go... To było bardzo czułe, ponieważ obaj czuli się potrzebni...

niedziela, 3 lutego 2008

Coś zamiast rozdziału... Odcinek specjalny - Legenda o Amandzie99...

Dzisiaj zamiast nowego rozdziału, dam napisaną przezemnie legendę z prawdziwymi cytatami ;] Mnie sie zajebiście podoba:D

Dawno, dawno temu, na kanale IRC, pojawiło się dziecko o nicku amanda99...

amanda99: cze
amanda99: z kad jestes????
amanda99: poklikamy?
amanda99: jestes tam???
amanda99: haloooooo!!!!!!!!11
DisIsOut: ?
amanda99: co tak wolno??????
DisIsOut: bo nie widzi mi sie dostosowywanie do twojego indywidualnego trybu intelektualnego
amanda99: do czego?????
amanda99: nie qmam cie koles
DisIsOut: I wlasnie dlatego mi sie nie widzi
amanda99: niekcesz zebym sqmala o co ci cohdzi?????/
DisIsOut: powiedz mi, czy rodzice cie kochaja ?
amanda99: TAK
DisIsOut: no to jednak masz jakis pozytywny akcent w zyciu
amanda99: masz dziewczyne??????
DisIsOut: NIE MAM A KCESH NIOM BYC?????????????????????
amanda99: wreszcie mowish po lucku
DisIsOut: wiesz, jak tak z toba tu "rozmawiam" to mnie nachodzi pewna mysl
DisIsOut: mam ochote poprzegryzac kable od internetu wszystkim uzytkownikom ponizej 12 roku zycia
amanda99: JA MAM 14 LAT!!!!!!!
DisIsOut: to podniose limit do 16
amanda99: A TY ILE MASH LATEK????????//
DisIsOut: za 3 dni stuknie mi 10
amanda99: dzieciak jestes
amanda99: nara
*** quit: amanda99: ~ergf@bbi124.neoplus.adsl.tpnet.pl
DisIsOut: boze drogi, czemu na komunie nie daja juz dzieciom zegarkow i rowerow

Tak oto, biedne dziecko o tymże nicku, zaczęło wkurwiać wszystkich obecnych na tym kanale...

amanda99: siemaaa, z kad klikaci??????
Loki: z tond
ramirez: z tamtond
Vesuvio: Ze wszond.
Dis: Z nienacka
bercik: Z komputra
amanda99: dziwne miasta
amanda99: to nie ma rzadnych ziomkuw z wawy????

Niektórzy, mniej cierpliwi, mieli tej sytuacji powoli dość...

amanda99: czeee
amanda99: jestes????????
amanda99: halooo
amanda99: jestes tam:???
amanda99: mowisz na kanale to jestes
amanda99: odezwij sie!!!!
amanda99: wiem ze tam jests
DisIsMe: tak kurwa jestem, czego ?
amanda99: tak sie chce przywitac
DisIsMe: dziendobry
DisIsMe: a teraz wypierdalaj
amanda99: nie pogadamy???
DisIsMe: nie
amanda99: dlaczego??:
DisIsMe: czy ciebie ktos czasem nie jebnal pustakiem w leb za mlodu ?
amanda99: czym??????
DisIsMe: sluchaj, ja zaplace grube pieniadze ale naprawde zgin i przepadnij i wiecej mi dupy nie zawracaj
amanda99: dupy?? masz na mysli seks??
DisIsMe: tak kurwa, nawet dwa seksy, mam ochote przerznac cie kijem od szczotki w oko i ucho
amanda99: jestes perwerseryjny
DisIsMe: sluchaj, krotka pilka, wez spierdalaj na zawsze z mojego priva durny pojebany dzieciaku z guzem na mozgu i czyrakiem na rdzeniu kregowym
amanda99: nie do mnie mowisz???
DisIsMe: nie kurwa, mowie do 47 innych osob ktore siedza w tej chwili na privie razem z nami
amanda99: to dobrze bo myslalam ze kcesz mnie splawic
*** amanda99 is in Ignore List now.

Nic nie pomagało, a porażająca głupota tego osobnika nieznanej rasy zaczęła być problemem i szukano rozwiązania...

amanda99: czeeeeee!
Dis: Tu automatyczna rejestrownica, Dis nie siedzi przy komputerze. Aby zostawić mu wiadomość postępuj zgodnie z poleceniami na ekranie.
Dis: Podaj swój nick, powód wizyty na privie, telefon kontaktowy, adres e-mail, płeć i wiek
amanda99: amanda99 poklikac 601xxxxxx amanda99@xxxxxx.xxx zenska 14
Dis: Zgłoszenie przyjęte. Teraz można zostawić swoją wiadomość.
amanda99: poklikash ??????
Dis: Zapisano wiadomość: "poklikash ??????"
amanda99: no i jak ??????
Dis: Zapisano wiadomość: "no i jak ??????"
amanda99: czemu wcionz powtarzash ???
Dis: Zapisano wiadomość: "czemu wcionz powtarzash ???"
amanda99: ejjjj
Dis: Zapisano wiadomość: "ejjjj"
amanda99: robish to specialnie
Dis: Zapisano wiadomość: "robish to specialnie"
*** quit: amanda99: ~ergf@acc199.neoplus.adsl.tpnet.pl:
*** Dis is back from away (siedze na uczelni)
Dis: patrzac na to twoje pokolenie mam ochote wlasnorecznie sie wykastrowac spinaczem do papieru

Zaczęto również traktować jej osobę jako skuteczny straszak na n00bów...

lowca: muwie wam ze wypilem pol tora litra wodki w 2 godziny i nic mi nie byloo
lowca: nie takie rzeczy sie robilo
lowca: wienc to nic wielkiego
Vesuvio: Tak. Oczywiście.
Vesuvio: Powiedz mi lowco, co wspaniałego i zaskakującego nam powiesz jeszcze dziś?
lowca: dzis ide znowu pic tto wam opowjem
lowca: zapowiada sie spoko impra
Dis: to wielce pasjonujace, pozwol wiec ze sie dostosuje do poziomu dyskusji jaki narzuciles.
*** Changing nick from [Dis] to [amanda99]
amanda99: CZEEEE ZIOM!!!!11111 JAK TAM MELANSZ????????????/// IDZIESH DZIS POBAUNSOWAC??????????/////////
amanda99: BO JA FCZORAJ WYPIUAM DZIEWJENC WIN I STAUAM PROSTO!!!!!!!!!!!11111
lowca: kim jest amanda bo jej nie znam
lowca: ???
amanda99: ...

Niektórzy również się bali...

-!- amanda99 [~ergf@bbi124.neoplus.adsl.tpnet.pl] has joined #polska
epion: o f**k! Ogłaszam ewakuację!! Ratuj się komu życie miłe!
xxx: AAAA!!
-!- xxx has quit IRC (Quit: za co?!)
-!- RazorR has quit IRC (Quit: Lost Terminal)
-!- PannaMlodaZBroda has quit IRC (Quit: Lost Terminal)
-!- Jerzu has quit IRC (Quit: Lost Terminal)
-!- SadystycznyWielorybWacek has quit IRC (Quit: amanda nie bij!)
-!- Lehat has quit IRC (Quit: nieeee po twarzy...)
-!- Cone has quit IRC (Quit: swiat sie konczy...)
-!- Bula has quit IRC (Quit: Lost Terminal)
-!- Endrju [~cpv105@swg178.neoplus.adsl.tpnet.pl] has joined #polska
Endrju: cześć wam
Zych: Endrju ratuj się! Mamy kataklizm!
-!- Zych has quit IRC (Quit: W_nogi!)
Endrju: Co jest?
amanda99: Cze polkikash????!!?!
Endrju: :O
-!- Endrju has quit IRC (Quit: Jak nie w nogi to w twarz!)
amanda99: skat jestes????????????
epion: proszę... nie... pójdę jutro do kościoła... ;((
amanda99: a ile mash lateQ???!!???????!!!!
*** quit IRC ***

I zaczęły się dziać anormalne rzeczy...

Ciekawe czy się stanie coś strasznego jeśli odwrócę modem do góry nogami
* beam obraca modem do góry nogami
-!- amanda99 [~ergf@bbi124.neoplus.adsl.tpnet.pl] has joined #polska
O_O
* beam odwraca modem spowrotem

...co nie znaczy, że nie jest to śmieszne:)

-!- amanda99 [~ergf@bbi124.neoplus.adsl.tpnet.pl] has joined #polska
heey!!!11
-!- janek has quit IRC (Quit: Lost Terminal)
-!- mariuszek665 has quit IRC (Quit: Lost Terminal)
-!- śledziu has quit IRC (Quit: Lost Terminal)
*** Changing nick from [amanda99] to [albercik]
prima aprilis :D

Pewnego dnia amanda została wykastrowana słownikiem i wszyscy żyli długo i szczęśliwie:P

Nowy rozdział coming soon XDDDDDDDDDdd

niedziela, 27 stycznia 2008

Rozdział 6 - Wypadek, miłość i wspomnienia.

Wszyscy bez większych sprzeciwów przeszli przez próg i zajęli miejsca w ławkach. Shad usiadł obok Kiby w swojej ławce i wyciągnął podręcznik i i zeszyt z umiarkowanym zainteresowaniem rozglądając się po klasie. Można było zauważyć, że klasa wydaje się czysta i zadbana; na ścianach porozwieszane były różne plansze przedstawiające budowy kości i narządów. Wszyscy jednak patrzyli tylko na jedną planszę śmiejąc się przy tym jakby widzieli niezłą komedię.
Witam klasę serdecznie. Nazywam się Hiacynta NieWażneJakMamNaNazwiskoNicWamDoTego. - zapytała nauczycielka podniesionym głosem siadając na krześle przy swoim biurku.
Klasa jebła śmiechem.
Skoro tak was to bawi... to zrobimy dzisiaj ciekawą lekcję... - powiedziała z uśmiechem kojarzącym się raczej z krzywym grymasem.
Klasa zapisała temat rechocząc się przy tym niemiłosiernie. Tylko kilka osób, w tym Shad, wyglądali na znudzonych i zażenowanych.
Niech no sobie na was popatrzę z bliska... - powiedziała nauczycielka z błyskiem w oku i postanowiła przejść po klasie.
Klasa zamilkła. Męska część klasy próbowała się chować pod ławki, część żeńska czekała w napięciu obserwując poczynania nauczycielki.
Nauczycielka wstała i przeszła się po klasie patrząc pod ławki. Chłopaki czuli się zażenowani, że jakaś stara baba patrzy im tam gdzie nie trzeba, ale żaden nie protestował. W końcu lepiej nie podpaść od razu nowej nauczycielce. No, ale ktoś nie wytrzymał...
Precz z tym wzrokiem - powiedział cicho Kiba patrząc złowrogo na nauczycielkę.
Nauczycielka popatrzyła na niego chwilę oburzona i spojrzała obok. Shad na nią nie patrzył, bawił się kosmykiem włosów i zdawał się być całkowicie oderwany od rzeczywistości. Spojrzał na nią chwilowo widząc, że ona również się na niego patrzy. Nic jednak nie powiedziała.
Szmata... - powiedział Kiba i spojrzał na Shada. Coś nie tak?
Shad skinął tylko lekceważąco głową. Miał dość wszystkiego, a dzień się dopiero zaczynał.
Po kilku minutach wróciła na swoje miejsce i zaczęła się patrzeć na okno. Klasa spodziewała się krzyku, reprymendy lub czegoś w to włókno. Ale nic nie powiadziała, siedziała tylko i udawała głupią. Czyli robiła to co jej najlepiej wychodziło.
Tak więc znam was już mniej więcej. To teraz... - powiedziała na wydechu, ale ktoś otworzył drzwi i wszyscy spojrzeli na tę osobę.
To była ku zdziwieniu wszystkich wychowawczyni. Weszła na swoich serdelkowatych nóżkach do sali i wprowadziła do sali dwie dziewczyny. Jedna sprawiała wrażenie sprytniejszej i odrobinę wyższej. Druga wyglądała na inteligentniejszą.
Przyprowadziłam nowe uczennice... - powiedziała wychowawczyni dysząc ciężko.
W sali zapadła cisza, a na twarzach dziewczyn pojawiły się miny pełne niesmaku. Chyba nie spodobało im się to, że wychowawczyni wprowadza je na środek sali i przestawia całej klasie. Shad spojrzał na owe dziewczyny i zauważył znajomą twarz.
Ino... - powiedział Shad cicho, ale tak że Kiba usłyszał.
Ino? - zapytał Kiba dziwiony.
Moja była... - powiedział Shad cicho zamykając oczy.
Kiba spojrzał na niego smutno.
Miałeś dziewczynę...? - zapytał łamiącym się głosem i spuścił wzrok na swój podręcznik udając, że go czyta.
Wychowawczyni zaczęła przedstawiać dziewczyny klasie, mało tego, otworzyła dziennik i czytała głośno ich dane osobowe. Dziewczyny wyglądały na coraz bardziej zmieszane, a wyższa z nich na wkurwioną ma maksa.
...imiona rodziców? - zapytała wychowawczyni słodkim tonem. Dziewczyna nie wytrzymała i zwyczajnie wybuchła.
Kurwa, a może jeszcze numer buta?! - zapytała blondynka i usiadła w ławce na końcu sali.
Wychowawczynię zamurowało, ale nie dała tego po sobie poznać. Spojrzała na drugą z nich.
imię? - zapytała cicho.
Temari. - odpowiedziała zaciskając zęby.
nazwisko? - zapytała nie zwracając uwagi na ton wypowiedzi.
Twoja stara. - odpowiedziała Temari z uśmiechem i usiadła obok Ino.
Mimowolnie klasa się roześmiała. Wychówa zdawała się wnerwiona, bo stanęła na środku sali i wrzasnęła jakby ktoś ją gwałcił.
Kurwa, cicho, łeb mnie boli! - krzyknął Shad patrząc na zapyziałą twarz kobiety.
Wszyscy spojrzeli na niego i czekali jakby na wybuch bomby. Wychowawczyni spojrzała na niego jakby ktoś ją zdzielił po twarzy, Shad mrużąc oczy spojrzał na nią z niesmakiem.
Kinomoto? Wróciłeś na lekcje? - zapytała swoim lepkim tonem jakby chciała kogoś zabić.
Shad nie odpowiedział, nie miał nawet zamiaru z nią dyskutować. Nie była tego warta.
Niech se pani już idzie, bo psuje pani widok. - powiedziała Ai.
I powietrze. - dodał Sasuke i klasa znowu zaczęła rżyć.
Kobieta wyraźnie wkurwiona obróciła się na pięcie i miała zamiar najwyraźniej wreszcie sobie pójść...
Niech pani uważa! - krzyknęła nauczycielka biologii i wszyscy zrozumieli o co jej chodzi.
JEB.
Wychowawczyni poszła nie w tę stronę. Przyzwyczajona do swojej klasy, poszła w lewo. Na okno.
Może przeżyje... - powiedziała nauczycielka patrząc za okno.
Zrobimy sekcję?!?! - zapytała Joyce z szalonym uśmiechem.
Reszta lekcji upłynęła wszystkim z uśmiechem i zadowoleniem. Wychowawczyni trafiła do szpitala i ma na mordzie trzydzieści sześć szwów i nikogo nie zdawało się to martwić, wręcz przeciwnie. Po ciężkim dniu wszyscy postanowili wrócić do swoich akademików i odpocząć przed dodatkową lekcją, jaką mieli z Yuzu za godzinę.
Konbanawa kochaneczki. - powiedziała babcia, która po fałszywym alarmie wróciła już na swoje stanowisko.
Shad spojrzał na Kibę spojrzeniem znaczącym "nie rób tego, nie warto". Ale Kiba i tak wiedział i jak zwykle zrobił swoje.
BERETY! BERETY, TANIO! - krzyknął Kiba i staruszka wybiegła oknem.
Jesteś idiotą... - powiedział Shad biorąc klucz do pokoju.
Kiba zamilkł i spojrzał na niego. Nie wydawał się urażony tym co powiedział, wręcz przeciwnie, potraktował to jako komplement.
Um... Shad-kun...? - zapytał Kiba cicho kiedy wchodzili na piętro na którym był ich pokój.
Tak? - zapytał Shad cicho patrząc przez chwilę na Kibę.
J-ja... - zaczął Kiba, ale chyba nie dał rady dokończyć. Dało się wyczuć, że miał powiedzieć co innego... Myślisz, że ona z tego wyjdzie? - powiedział zamiast tego i Shad spuścił wzrok.
Oby nie. - powiedział cicho Shad i otworzył drzwi.
Obaj weszli i odłożyli plecaki. Byli zmęczeni po całym dniu w szkole, ale żaden z nich nie dał po sobie tego poznać. Co jakiś czas ich spojrzenia spotykały się... Chyba myśleli o tym samym. Znowu. Ale nie było czasu... No i przecież nie mogli...
Idziesz? - zapytał Kiba. Spóźnimy się...
A...A tak... Idę. - powiedział Shad i poszedł za nim.
Shad... ja wiem co myślisz. - powiedział Kiba próbując brzmieć poważnie.
Nie wiesz... więc nie mów... - odpowiedział Shad i przyspieszył.
Ale... ja też... ja... - Kiba zaczął się uroczo jąkać, aż Shad mimowolnie się uśmiechnął.
W pewnym momencie stało się coś czego obaj nie byli świadomi... Shad złapał Kibę za rękę i szli w ten sposób przez całą szkołę. Kiba nie wyglądał na zmieszanego, wyglądał na zadowolonego, ścisnął rękę kolegi mocno obawiając się, że ją puści. Shad chyba nie był świadomy tego co robi, miał trochę rozkojarzony wzrok i nierówny krok. Doszli trzymając się w ten sposób aż pod salę.
Kiba... czy ty trzymasz mojego Shada za rękę? - zapytała Joyce patrząc na nich złowieszczo.
Ależ skąd... - powiedział szybko Kiba i puścił rękę Shada. Jest twój^^''
Joyce nie zastanawiając się długo rzuciła się na Shada i przytuliła się do niego. Gaara wyglądał na zdołowanego.
Shad-kun, pójdziemy razem na kolację...? ^//////////^ - zapytała Joyce rumieniąc się.
J-ja...Jasne... - powiedział Shad ledwo mogąc złapać oddech.
*///////////////////////////////////////* hihi - pisnęła Joyce i wróciła cała czerwona do Gaary.
Nie kumam go. - powiedział Sasuke do Ai. Dziwny gość.
Shad-kun miał trudne dzieciństwo, powinieneś go zrozumieć... - powiedziała cicho Ai.
I rozumiem... wiem jak to jest być samemu przez całe życie... - odpowiedział Uchiha przyglądając się Shadowi.
Shad usiadł samotnie na parapecie i patrzył na swoją klasę. Mimo, że miał już przyjaciół, cały czas czuł się obco. Czuł, że nie pasuje do tych ludzi, że jego życie to życie wiecznego samotnika i nic tego nie zmieni...
Shad...? - zapytała jakaś dziewczyna patrząc na niego. Pamiętasz mnie?
Spojrzał na nią i od razu ją rozpoznał. Tak, to była napewno Ino. Wciąż miała te same blond włosy i błękitne oczy... Właśnie za to ją kochał; była całkowicie w jego typie.
Oczywiście. Ino. - odpowiedział cicho patrząc na nią z lekkim uśmiechem.
Masz wolny wieczór? - zapytała uśmiechając się zalotnie. Chcę odświeżyć Twoją pamięć...
Teraz chłopak dokładnie ją już pamiętał. Wciąż była taka sama - niepokorna i pewna siebie. W pewnym sensie było to imponujące.
Dzisiaj nie. Kiedy indziej. - odpowiedział patrząc za okno.
A dlaczego nie dzisiaj? - zapytała Ino nachalnie.
Idę z Joyce. - powiedział Shad.
Dziewczyna wydawała się speszona tym, że ktoś go zaprosił przed nią... Cóż, mogła przecież umówić się z nim na jutro.
Więc jutro. Po lekcjach. - powiedziała Ino i nie czekając na zgodę poszła do swoich przyjaciół.
Uczniowie proszę się ustawić parami w dwuszeregu! Bo będzie kontrola! - usłyszeli znajomy już głos.
Była to Yuzu. Ich nauczycielka i ekspertka różnego rodzaju zboczeńXDXD W tym nie miała sobie równych.
Wchodzić ukesie. - powiedziała przymilnie i wpuściła ich do sali.

niedziela, 20 stycznia 2008

Rozdział 5 - Uciekinierzy.

Shad szedł po schodach na niższe piętra. Cały czas do końca nie rozumiał co zrobił i jakie poniesie tego konsekwecje, ale wiedział, że napewno będą kłopoty. Większość klasy zapewne wiedziała, że miał rację... W końcu parapetówy to okropna sprawa... Ale czuł że postąpił zbyt impulsywnie. Nie wspominając o tym, że jego przyjaciele napewno martwią się teraz o niego...
Przynajmniej fizykę mam z głowy... - powiedział cicho do siebie i usiadł na schodach.
Przez dobre kilka minut siedział i gapił się w przestrzeń. Miał wiele myśli, tych lepszych i tych gorszych, które zdawały się już wręcz mieszać i mylić.
Po co ja właściwie żyję... - pomyślał przez chwilę i postanowił się przejść po szkole, żeby nie musieć dłużej o tym rozmyślać.
Szkoła podczas lekcji była prawie pusta. Nikogo nie było na korytarzach, co łatwo wytłumaczyć tym, że trwała lekcja. Jedynie w niektórych pustych salach siedzieli woźni i sprzątali dokonania uczniów z poprzedniego dnia. Chodząc po szkole Shad zobaczył wiele miejsc, których nigdy wcześniej nie widział. Między innymi była to biblioteka, która z niewiadomych powodów była zamknięta aż do odwołania, szkolną stołówkę w której uczniowie byli zmuszani do jedzenia okropnych, łykowatych potraw i szatnie w których zostawiali swoje rzeczy. Było potwornie cicho, było słychać każdy krok na korytarzu. Lecz nagle, gdy podchodził już do zakrętu mając zamiar zejść na niższe piętro, usłyszał czyjeś kroki na schodach...
Ucieczka... w pierwszym dniu... zabiję... zamorduję... zgwałcę... - usłyszał Shad głos wychowawczyni i jakby przywarł do podłogi. Teraz mógł już być pewien, że ma kłopoty.
Kiedy wychowawczyni zeszła na niższe piętro co zajęło jej sporo czasu, Shad postanowił ze względów bezpieczeństwa pozostać na pierwszym piętrze.
Siedział tu kilkanaście minut, przez co nudził się niemiłosiernie. I wtedy znów usłyszał czyjeś kroki. Nie było gdzie uciec, więc nawet nie poruszył się z miejsca.
Już mi wszystko jedno... - pomyślał i spojrzał na nadchodzącą postać.
Po chwili zorientował się jednak, że to nie była wychowawczyni. Postać była średniego wzrostu z blond włosami. Shad poznał tę osobę, bo widział ją już wcześniej poprzedniego dnia. Był to współlokator Sasuke, Naruto.
Naruto szedł przed siebie i w pewnym momencie zauważył Shada. Widzieli się już wcześniej, więc żaden nie udawał zdziwionego ani zaniepokojonego, bo już się znali.
Co tu robisz? - zapytał Naruto tonem wskazującym na ciekawość.
Uciekłem... - powiedział Shad cicho. Z fizyki.
...to tak jak ja. - powiedział blondyn i uśmiechnął się do niego. Jestem Naruto, a Ty?
Shad. - odpowiedział krótko patrząc na Naruto. Też uciekłeś?
Można powiedzieć, że jesteś dla mnie przykładem. - powiedział chłopak z uśmiechem.
Shad patrzył na niego przez chwilę z niewyraźną miną. Nigdy nie usłyszał, że może być dla kogoś przykładem. Przecież nie jest wzorem do naśladowania...
Mieszkasz z Sasuke w pokoju, prawda? - zapytał Shad i oczy mu rozbłysły.
Tak... - powiedział Naruto dziwnym tonem.
Też dostaliście jedno łóżko? - zapytał Shad gorszącym tonem.
Naruto kiwnął tylko głową, ale Shad nie widział czemu mu nie odpowiedział. Nagle blondyn stał się dość zamyślony i smutny... Dobrze wiedział co to znaczy, ale żeby nie pogarszać sytuacji, więcej o tym nie wspominał.
Siedzieli razem rozmawiając przez prawie dwadzieścia minut. Dzwonek na przerwę i następną lekcję zbliżał się bezlitośnie. Cieszyli się jednak, że nie będzie to lekcja z wychowawczynią... Następną lekcją miała być biologia.
Wiesz gdzie jest sala od biologii? - zapytał Shad.
Tak... Ale lepiej poczekajmy do przerwy, bo jeszcze nas wychowawczyni przydybie. - odpowiedział blondyn uśmiechając się już lekko.
Po kilku minutach zadzwonił dzwonek. Z sal rozbiegli się roześmiani uczniowie, każdy idący za swoimi sprawami pod kolejną salę. Obaj wstali i poszli pod salę od biologii.
Shad-kun! - krzyknął Kiba spod sali. Martwiliśmy się!
Jesteśmy, jesteśmy... - powiedział Shad patrząc na Naruto. Poznajcie się, to Naruto.
Wszyscy przywitali Naruto z uśmiechem, jedynie Kiba wydawał się zmieszany.
Teraz mamy biologię. - zapytała Joyce z uśmiechem. Wydawało się, że lubi ten przedmiot.
Bardzo tarła seler ta cała wychowawczyni? - zapytał Naruto.
Nie wiemy, najpierw wyszła, potem wróciła, potem znowu wyszła, potem się wróciła bo zgubiła but, potem znowu poszła, a potem wróciła i poszła na zaplecze. - wymieniła z pamięci Ai.
Miała bardzo pracowitą lekcję. - powiedział Naruto z uśmiechem.
Shad mimo wszystko nie słuchał tego co mówiła reszta... On sam walczył teraz ze sobą w głębi duszy, bo znowu coś czuł... Miał już tego dosyć, chciał żeby to się skończyło...
Shad, wszystko okej? Kiepsko wyglądasz... - powiedziała Joyce i przytuliła go. Gaara zrobił zazdrosną minę, a Joy się zarumieniła.
Okej... Nic mi nie jest. - powiedział Shad nie patrząc na resztę. Niech ten dzień się już skończy... - pomyślał.
Po chwili zauważyli, że nauczycielka wpuszcza innych do sali. Była to średniego wzrostu kobieta o czarych włosach, która na tle wychowawczyni mogła uchodzić za Miss nastolatek.
Wchodzimy... - powiedział Sasuke ciągnąc Ai za rękę.
Cała reszta weszła zgodnie za nimi...

Rozdział 4 - Wiadro i różowa peruka.

Następnego dnia, Shad obudził się bardzo wcześnie, wcześniej niż sam planował. Kiedy obrócił głowę zobaczył Kibę śpiącego obok niego... To mu przypomniało o tym, co wydarzyło się tej nocy. Wstał więc powoli i zaczął się pakować na lekcje żeby o tym nie myśleć.
Kiba... wstawaj... Bo się spóźnimy... - powiedział Shad cicho próbując obudzić kolegę.
Ale Kiba spał dalej. Nie dało się go obudzić w żaden sposób.
...== Baka... - pomyślał Shad i poszedł po wiadro z wodą.
Po paru minutach Shad wrócił z wiadrem pełnym zimnej wody. Podszedł powoli do łóżka i wylał jego zawartość na Kibę. Ale Kiba przekręcił się tylko na drugi bok i poszedł spać dalej.
...Taki słodki, a taki głupi... - pomyślał i poszedł odstawić wiadro.
Po chwili jednak Kiba drgnął i skrzywił się jakby coś mu nie pasowało. No tak, trudno jest przecież spać z wodą naokoło siebie...
...czemu tu tak mokro?...Shad...? Ja rozumiem, że wychowawczyni, ale że Ty...? - powiedział Kiba patrząc na Shada z głupim uśmiechem.
Po kilku chwilach szli już pod klasę. Shad z przodu, a za nim Kiba z guzem na głowie.
Nie musiałeś reagować tak nerwowo... - powiedział Kiba masując głowę. Nie chciałem źle.
Ja też nie - powiedział Shad uśmiechając się mściwie.
Po chwili byli już pod salą od fizyki. Nie wiedzieli, kto będzie ich uczył i czego, więc stali i czekali na to co się będzie działo.
Ohayo Shad-kun! Ohayo Kiba. - krzyknęła do nich z uśmiechem Ai i przytuliła obu. Jak się spało?
Nie pytaj... - odpowiedział jej Shad i stanął z dala od klasy. Kiba patrzył na niego ze smutkiem...
Po chwili przyszła też reszta klasy, a wśród nich Joyce idąca z nieznajomym chłopakiem.
Ohayo wszystkim! Poznajcie, to jest Gaara. - powiedziała z uśmiechem i przytuliła się do chłopaka. Mój chłopak.
Wszyscy przywitali się z Gaarą z uśmiechem, ale chłopak zdawał się być zamknięty w sobie...
Kurwa... a tej co? - zapytał Sasuke i wskazał głową na dwie postacie siedzące na parapecie. Z ich ruchów można było wywnioskować, że się całowały...
Miłosne parapety? To nic nowego... - powiedziała Joyce patrząc pogardliwie na dwie postacie.
Jedną z owych postaci była dziewczyna o różowych włosach i szerokim czole. Chłopaka z którym się całowała już znali - pierwszego dnia to on chciał umówić się z Deidarą, myśląc że jest dziewczyną.
Zaraz im zajebię... - powiedział cicho Sasuke i ruszył się z miejsca jakby rzeczywiście chciał to zrobić. Jednak ktoś go uprzedził...
Spierdalać mi z tego parapetu zanim stracę cierpliwość. - powiedział Shad cicho patrząc z nienawiścią na różową i jej chłopaka.
A ty co? Nie masz z kim i zazdrościsz? - zapytała dziewczyna i pocałowała chłopaka z języczkiem.
Wydawało się, że Shad straci panowanie nad sobą i uderzy któreś z nich. Ale Shad uśmiechnął się tylko mściwie i podszedł do Kiby.
Kiba, gdzie jest to wiadro z rana? - zapytał Shad z błyskiem w oku.
Po chwili Shad wracał już z wiadrem pełnym wody. Podszedł do całującej się pary.
Po co ci to wiadro koleś? - zapytał chłopak.
Shad nic nie odpowiedział. Przechylił jedynie wiadro z uśmiechem i wylał całą zawartość na obojga wyrzutków. Obydwoje zdawali się zdziwieni, że w ogóle do tego doszło. Siedzieli przez chwilę lekko przerażeni, lecz wtedy stało się coś czego chyba nikt się nie spodziewał. Sakurze odpadły włosy (o.O).
O Boże... Moje włosy! MOJE WŁOSY! - krzyczała różowa zanosząc się płaczem. Reszta klasy obserwowała zajście, niektórzy śmiali się za jej plecami.
Co tu się wyprawia? - zapytał znajomy głos.
Shad przełknął cicho ślinę i odwrócił głowę. Tak, teraz miał pewność... To znowu wychowawczyni.
Kinomoto, co ty wyprawiasz z tym wiadrem? I czemu twoja koleżanka płacze i jest łysa? - zapytała udając zaciekawioną, ale i tak wiedziała co powie potem.
Wszyscy oczekiwali, że Shad zacznie się tłumaczyć ze swojego zachowania. Niektórych też zastanawiało, jak się z tego wywinie. Nie odpowiedział wychowawczyni. Uśmiechnął się mściwie i zszedł na dół po schodach bez słowa. Takie zachowanie zaskoczyło nie tylko wszystkich innych, ale nawet jego samego...
Wychowawczyni przez chwilę myślała, że po chwili wróci. Minęło jednak kilka minut ciszy i nie wrócił.
Do sali. - rzuciła krótko i ku zaskoczeniu zeszła po schodach jakby poszła go szukać.
Shad... - powiedziała Joyce do siebie, zdawała się martwić o los chłopaka...
Gość jest dobry. - powiedział nagle Sasuke i wszyscy zwrócili głowę na niego. Ale zapłaci za to wysoką cenę.
Cała reszta, jakby nie chcąc tego komentować, weszła do sali i postanowiła czekać...

Rozdział 3 - Koedukacja i zbliżenie...

Shad, poczekaj... - krzyczał Kiba jakby z oddali.
Shad jednak nie słuchał. Uparcie szedł przed siebie i nie chciał się zatrzymać mimo wołania przyjaciela.
Dlaczego jemu tak zależy... - pomyślał Shad. Przecież ja nie jestem tego wart...
Doszli w końcu do pokoju. Shad na początku, chwilę po nim Kiba. Chłopak myślał, że przez swoje zachowanie Kiba obrazi się na niego. Ale nic na to nie wskazywało. Wręcz przeciwnie, Kiba uśmiechając się delikatnie otworzył drzwi i wszedł do środka.
Shad wszedł do pokoju. Był to niewielki pokój z drewnianą podłogą, szafą w kącie i szafką z lampką nocną... Tutaj Shad zobaczył coś co spowodowało w nim pewnego rodzaju podniecenie i strach jednocześnie. W pokoju było jedno łóżko.
Eee... Jedno łóżko? - zapytał Shad patrząc z niedowierzaniem. To chyba jakaś pomyłka...
Spojrzał na Kibę, ale on spojrzał jedynie wymownie na łóżko. Jego mina wskazywała na to, że to nie była pomyłka...
Pójdę zapytać o co tu chodzi... - powiedział Shad i zszedł na dół.
Na dole było kilka osób stojących przed recepcją. Wśród nich był Sasuke.
Hej Sasuke... coś się stało? Co tu sie dzieje? - zapytał Kiba.
Hej Kiba, hej Shad... To chyba jakiś idiotyczny żart. W męskich pokojach dali nam po jednym łóżku na dwie osoby. To troszkę dziwne... - powiedział Sasuke patrząc na blondyna, którego Shad widział już wcześniej.
Masz z nim pokój? - zapytał Shad patrząc na blondyna.
Tak... To Naruto. Fajny gość, ale troszkę...nadpobudliwy. - powiedział Sasuke zmieszany.
W tym momencie na recepcje weszła znajoma już osoba - wychowawczyni.
A ta torba co tu robi? - zapytał szeptem Shad zwracajać się do Kiby.
Może przyszła zbierać drobne na parafię? - odpowiedział Kiba ironicznym tonem.
Moi drodzy. Słyszałam, że macie problem. Otóż, w waszych pokojach jest jedno łóżko. Z tym, że nie jedno dla każdego - tu uśmiechnęła się pod wąsem - jedno dla dwóch osób. Według rządu, ma to być koedukacja i próba zaprzyjaźnienia was ze sobą. - dokończyła patrząc wymownie na zgromadzonych.
A..ale... - zaczął Sasuke. Ale to chore! Jak można dwóch chłopaków pakować do jednego łóżka?!
Możesz spać na podłodze Uchiha. - powiedziała kobieta uśmiechając się złowieszczo. Mnie to różnicy nie robi.
Krowi cycek... - powiedział Kiba pod nosem i Shad nie zdąrzył stłumić śmiechu.
A ty z czego rżysz? Możesz spać równie dobrze na suficie jak umiesz. - powiedziała uśmiechając się jakby właśnie ktoś ją porządnie wydoił.
Na przyszłość...uprzedź mnie zanim coś powiesz. Albo zamontuj sobie alarm. - powiedział Shad z lekkim podirytowaniem.
Kiba spuścił wzrok. Shad nigdy nie czuł czegoś takiego, nigdy nie brał do siebie tego że zrobił komuś przykrość... Ale tym razem coś go tknęło.
Gomenasai...Kiba... - powiedział Shad smutnym tonem. Przepraszam...
Shad-kun... - powiedział Kiba. Ja...
Wynocha do swoich pokoi bando niedorobów! I niech mi się który jutro na lekcje spóźni! To wykastruję. - powiedziała wychowawczyni mściwym tonem i zniknęła za drzwiami.
...Chodź. Idziemy. - powiedział Shad i ruszył powolnym krokiem do pokoju.
Kiba bez słowa poszedł za nim. Shad nie mógł zrozumieć skąd to nagłe poczucie winy. Przecież często bywał przykry... Ale jeszcze nigdy nie przeprosił za to co zrobił. Dlaczego tym razem stało się inaczej? Skąd się bierze to uczucie...?
W tym momencie Kiba otworzył drzwi i obaj weszli do środka. Żaden się nie odzywał do drugiego przez dłuższą chwilę. Jednak obu przeszkadzała ta kłopotliwa cisza...
Kładę się spać... - powiedział Shad ponurym tonem.
Shad-kun... przepraszam... - powiedział Kiba zupełnie niepodobnym do siebie tonem głosu.
...za co? Kiba... - Shad popatrzył na Kibę tak jak on na niego.
Przez chwilę patrzyli na siebie wymownie. Serca obu biły jak chyba nigdy dotąd. To było coś czego nie czuł nigdy ani jeden ani drugi... Obaj pozbawieni potrzeby istnienia i miłości od wczesnej młodości... Teraz nikt na nich nie patrzył. Shad mógł zrobić co chciał... Pod warunkiem oczywiście, że Kiba chciał tego samego... Zaczęli się powoli zbliżać głowami do siebie. W pokoju było tak cicho, że było słychać bicia ich serc...
Shad-kun... - powiedział Kiba przymykając oczy.
tak...? - zapytał Shad wkładając Kibie język do ust.
Kocham Cię... - powiedział Kiba nabirając powoli powietrza.
W tym momencie obaj myśleli o tym samym i mieli co do tego pewność. To jednak to uczucie... Lecz nagle, Shad przerwał pocałunek.
Kiba... my nie możemy... - powiedział Shad lekko przerażony tym co zrobił. Nie możemy...
Kiba spojrzał na niego jakby dotarło do niego co się stało. Obaj milczeli przez chwilę patrząc na siebie.
Ja rozumiem... - powiedział Kiba z lekkim uśmiechem na twarzy. Jeszcze mamy czas...
Idę spać... - powiedział Shad i położył się pod kołdrę.
Kiba patrzył chwilę na niego. Widział, że Shadowi po policzku spływa łza... Ale nie wiedział dlaczego...
Dobranoc Shad-kun... - powiedział cicho Kiba kładąc się blisko niego.
Po pewnym czasie, mimo myśli obu, pogrążyli się w głębokim śnie...