niedziela, 27 stycznia 2008

Rozdział 6 - Wypadek, miłość i wspomnienia.

Wszyscy bez większych sprzeciwów przeszli przez próg i zajęli miejsca w ławkach. Shad usiadł obok Kiby w swojej ławce i wyciągnął podręcznik i i zeszyt z umiarkowanym zainteresowaniem rozglądając się po klasie. Można było zauważyć, że klasa wydaje się czysta i zadbana; na ścianach porozwieszane były różne plansze przedstawiające budowy kości i narządów. Wszyscy jednak patrzyli tylko na jedną planszę śmiejąc się przy tym jakby widzieli niezłą komedię.
Witam klasę serdecznie. Nazywam się Hiacynta NieWażneJakMamNaNazwiskoNicWamDoTego. - zapytała nauczycielka podniesionym głosem siadając na krześle przy swoim biurku.
Klasa jebła śmiechem.
Skoro tak was to bawi... to zrobimy dzisiaj ciekawą lekcję... - powiedziała z uśmiechem kojarzącym się raczej z krzywym grymasem.
Klasa zapisała temat rechocząc się przy tym niemiłosiernie. Tylko kilka osób, w tym Shad, wyglądali na znudzonych i zażenowanych.
Niech no sobie na was popatrzę z bliska... - powiedziała nauczycielka z błyskiem w oku i postanowiła przejść po klasie.
Klasa zamilkła. Męska część klasy próbowała się chować pod ławki, część żeńska czekała w napięciu obserwując poczynania nauczycielki.
Nauczycielka wstała i przeszła się po klasie patrząc pod ławki. Chłopaki czuli się zażenowani, że jakaś stara baba patrzy im tam gdzie nie trzeba, ale żaden nie protestował. W końcu lepiej nie podpaść od razu nowej nauczycielce. No, ale ktoś nie wytrzymał...
Precz z tym wzrokiem - powiedział cicho Kiba patrząc złowrogo na nauczycielkę.
Nauczycielka popatrzyła na niego chwilę oburzona i spojrzała obok. Shad na nią nie patrzył, bawił się kosmykiem włosów i zdawał się być całkowicie oderwany od rzeczywistości. Spojrzał na nią chwilowo widząc, że ona również się na niego patrzy. Nic jednak nie powiedziała.
Szmata... - powiedział Kiba i spojrzał na Shada. Coś nie tak?
Shad skinął tylko lekceważąco głową. Miał dość wszystkiego, a dzień się dopiero zaczynał.
Po kilku minutach wróciła na swoje miejsce i zaczęła się patrzeć na okno. Klasa spodziewała się krzyku, reprymendy lub czegoś w to włókno. Ale nic nie powiadziała, siedziała tylko i udawała głupią. Czyli robiła to co jej najlepiej wychodziło.
Tak więc znam was już mniej więcej. To teraz... - powiedziała na wydechu, ale ktoś otworzył drzwi i wszyscy spojrzeli na tę osobę.
To była ku zdziwieniu wszystkich wychowawczyni. Weszła na swoich serdelkowatych nóżkach do sali i wprowadziła do sali dwie dziewczyny. Jedna sprawiała wrażenie sprytniejszej i odrobinę wyższej. Druga wyglądała na inteligentniejszą.
Przyprowadziłam nowe uczennice... - powiedziała wychowawczyni dysząc ciężko.
W sali zapadła cisza, a na twarzach dziewczyn pojawiły się miny pełne niesmaku. Chyba nie spodobało im się to, że wychowawczyni wprowadza je na środek sali i przestawia całej klasie. Shad spojrzał na owe dziewczyny i zauważył znajomą twarz.
Ino... - powiedział Shad cicho, ale tak że Kiba usłyszał.
Ino? - zapytał Kiba dziwiony.
Moja była... - powiedział Shad cicho zamykając oczy.
Kiba spojrzał na niego smutno.
Miałeś dziewczynę...? - zapytał łamiącym się głosem i spuścił wzrok na swój podręcznik udając, że go czyta.
Wychowawczyni zaczęła przedstawiać dziewczyny klasie, mało tego, otworzyła dziennik i czytała głośno ich dane osobowe. Dziewczyny wyglądały na coraz bardziej zmieszane, a wyższa z nich na wkurwioną ma maksa.
...imiona rodziców? - zapytała wychowawczyni słodkim tonem. Dziewczyna nie wytrzymała i zwyczajnie wybuchła.
Kurwa, a może jeszcze numer buta?! - zapytała blondynka i usiadła w ławce na końcu sali.
Wychowawczynię zamurowało, ale nie dała tego po sobie poznać. Spojrzała na drugą z nich.
imię? - zapytała cicho.
Temari. - odpowiedziała zaciskając zęby.
nazwisko? - zapytała nie zwracając uwagi na ton wypowiedzi.
Twoja stara. - odpowiedziała Temari z uśmiechem i usiadła obok Ino.
Mimowolnie klasa się roześmiała. Wychówa zdawała się wnerwiona, bo stanęła na środku sali i wrzasnęła jakby ktoś ją gwałcił.
Kurwa, cicho, łeb mnie boli! - krzyknął Shad patrząc na zapyziałą twarz kobiety.
Wszyscy spojrzeli na niego i czekali jakby na wybuch bomby. Wychowawczyni spojrzała na niego jakby ktoś ją zdzielił po twarzy, Shad mrużąc oczy spojrzał na nią z niesmakiem.
Kinomoto? Wróciłeś na lekcje? - zapytała swoim lepkim tonem jakby chciała kogoś zabić.
Shad nie odpowiedział, nie miał nawet zamiaru z nią dyskutować. Nie była tego warta.
Niech se pani już idzie, bo psuje pani widok. - powiedziała Ai.
I powietrze. - dodał Sasuke i klasa znowu zaczęła rżyć.
Kobieta wyraźnie wkurwiona obróciła się na pięcie i miała zamiar najwyraźniej wreszcie sobie pójść...
Niech pani uważa! - krzyknęła nauczycielka biologii i wszyscy zrozumieli o co jej chodzi.
JEB.
Wychowawczyni poszła nie w tę stronę. Przyzwyczajona do swojej klasy, poszła w lewo. Na okno.
Może przeżyje... - powiedziała nauczycielka patrząc za okno.
Zrobimy sekcję?!?! - zapytała Joyce z szalonym uśmiechem.
Reszta lekcji upłynęła wszystkim z uśmiechem i zadowoleniem. Wychowawczyni trafiła do szpitala i ma na mordzie trzydzieści sześć szwów i nikogo nie zdawało się to martwić, wręcz przeciwnie. Po ciężkim dniu wszyscy postanowili wrócić do swoich akademików i odpocząć przed dodatkową lekcją, jaką mieli z Yuzu za godzinę.
Konbanawa kochaneczki. - powiedziała babcia, która po fałszywym alarmie wróciła już na swoje stanowisko.
Shad spojrzał na Kibę spojrzeniem znaczącym "nie rób tego, nie warto". Ale Kiba i tak wiedział i jak zwykle zrobił swoje.
BERETY! BERETY, TANIO! - krzyknął Kiba i staruszka wybiegła oknem.
Jesteś idiotą... - powiedział Shad biorąc klucz do pokoju.
Kiba zamilkł i spojrzał na niego. Nie wydawał się urażony tym co powiedział, wręcz przeciwnie, potraktował to jako komplement.
Um... Shad-kun...? - zapytał Kiba cicho kiedy wchodzili na piętro na którym był ich pokój.
Tak? - zapytał Shad cicho patrząc przez chwilę na Kibę.
J-ja... - zaczął Kiba, ale chyba nie dał rady dokończyć. Dało się wyczuć, że miał powiedzieć co innego... Myślisz, że ona z tego wyjdzie? - powiedział zamiast tego i Shad spuścił wzrok.
Oby nie. - powiedział cicho Shad i otworzył drzwi.
Obaj weszli i odłożyli plecaki. Byli zmęczeni po całym dniu w szkole, ale żaden z nich nie dał po sobie tego poznać. Co jakiś czas ich spojrzenia spotykały się... Chyba myśleli o tym samym. Znowu. Ale nie było czasu... No i przecież nie mogli...
Idziesz? - zapytał Kiba. Spóźnimy się...
A...A tak... Idę. - powiedział Shad i poszedł za nim.
Shad... ja wiem co myślisz. - powiedział Kiba próbując brzmieć poważnie.
Nie wiesz... więc nie mów... - odpowiedział Shad i przyspieszył.
Ale... ja też... ja... - Kiba zaczął się uroczo jąkać, aż Shad mimowolnie się uśmiechnął.
W pewnym momencie stało się coś czego obaj nie byli świadomi... Shad złapał Kibę za rękę i szli w ten sposób przez całą szkołę. Kiba nie wyglądał na zmieszanego, wyglądał na zadowolonego, ścisnął rękę kolegi mocno obawiając się, że ją puści. Shad chyba nie był świadomy tego co robi, miał trochę rozkojarzony wzrok i nierówny krok. Doszli trzymając się w ten sposób aż pod salę.
Kiba... czy ty trzymasz mojego Shada za rękę? - zapytała Joyce patrząc na nich złowieszczo.
Ależ skąd... - powiedział szybko Kiba i puścił rękę Shada. Jest twój^^''
Joyce nie zastanawiając się długo rzuciła się na Shada i przytuliła się do niego. Gaara wyglądał na zdołowanego.
Shad-kun, pójdziemy razem na kolację...? ^//////////^ - zapytała Joyce rumieniąc się.
J-ja...Jasne... - powiedział Shad ledwo mogąc złapać oddech.
*///////////////////////////////////////* hihi - pisnęła Joyce i wróciła cała czerwona do Gaary.
Nie kumam go. - powiedział Sasuke do Ai. Dziwny gość.
Shad-kun miał trudne dzieciństwo, powinieneś go zrozumieć... - powiedziała cicho Ai.
I rozumiem... wiem jak to jest być samemu przez całe życie... - odpowiedział Uchiha przyglądając się Shadowi.
Shad usiadł samotnie na parapecie i patrzył na swoją klasę. Mimo, że miał już przyjaciół, cały czas czuł się obco. Czuł, że nie pasuje do tych ludzi, że jego życie to życie wiecznego samotnika i nic tego nie zmieni...
Shad...? - zapytała jakaś dziewczyna patrząc na niego. Pamiętasz mnie?
Spojrzał na nią i od razu ją rozpoznał. Tak, to była napewno Ino. Wciąż miała te same blond włosy i błękitne oczy... Właśnie za to ją kochał; była całkowicie w jego typie.
Oczywiście. Ino. - odpowiedział cicho patrząc na nią z lekkim uśmiechem.
Masz wolny wieczór? - zapytała uśmiechając się zalotnie. Chcę odświeżyć Twoją pamięć...
Teraz chłopak dokładnie ją już pamiętał. Wciąż była taka sama - niepokorna i pewna siebie. W pewnym sensie było to imponujące.
Dzisiaj nie. Kiedy indziej. - odpowiedział patrząc za okno.
A dlaczego nie dzisiaj? - zapytała Ino nachalnie.
Idę z Joyce. - powiedział Shad.
Dziewczyna wydawała się speszona tym, że ktoś go zaprosił przed nią... Cóż, mogła przecież umówić się z nim na jutro.
Więc jutro. Po lekcjach. - powiedziała Ino i nie czekając na zgodę poszła do swoich przyjaciół.
Uczniowie proszę się ustawić parami w dwuszeregu! Bo będzie kontrola! - usłyszeli znajomy już głos.
Była to Yuzu. Ich nauczycielka i ekspertka różnego rodzaju zboczeńXDXD W tym nie miała sobie równych.
Wchodzić ukesie. - powiedziała przymilnie i wpuściła ich do sali.

niedziela, 20 stycznia 2008

Rozdział 5 - Uciekinierzy.

Shad szedł po schodach na niższe piętra. Cały czas do końca nie rozumiał co zrobił i jakie poniesie tego konsekwecje, ale wiedział, że napewno będą kłopoty. Większość klasy zapewne wiedziała, że miał rację... W końcu parapetówy to okropna sprawa... Ale czuł że postąpił zbyt impulsywnie. Nie wspominając o tym, że jego przyjaciele napewno martwią się teraz o niego...
Przynajmniej fizykę mam z głowy... - powiedział cicho do siebie i usiadł na schodach.
Przez dobre kilka minut siedział i gapił się w przestrzeń. Miał wiele myśli, tych lepszych i tych gorszych, które zdawały się już wręcz mieszać i mylić.
Po co ja właściwie żyję... - pomyślał przez chwilę i postanowił się przejść po szkole, żeby nie musieć dłużej o tym rozmyślać.
Szkoła podczas lekcji była prawie pusta. Nikogo nie było na korytarzach, co łatwo wytłumaczyć tym, że trwała lekcja. Jedynie w niektórych pustych salach siedzieli woźni i sprzątali dokonania uczniów z poprzedniego dnia. Chodząc po szkole Shad zobaczył wiele miejsc, których nigdy wcześniej nie widział. Między innymi była to biblioteka, która z niewiadomych powodów była zamknięta aż do odwołania, szkolną stołówkę w której uczniowie byli zmuszani do jedzenia okropnych, łykowatych potraw i szatnie w których zostawiali swoje rzeczy. Było potwornie cicho, było słychać każdy krok na korytarzu. Lecz nagle, gdy podchodził już do zakrętu mając zamiar zejść na niższe piętro, usłyszał czyjeś kroki na schodach...
Ucieczka... w pierwszym dniu... zabiję... zamorduję... zgwałcę... - usłyszał Shad głos wychowawczyni i jakby przywarł do podłogi. Teraz mógł już być pewien, że ma kłopoty.
Kiedy wychowawczyni zeszła na niższe piętro co zajęło jej sporo czasu, Shad postanowił ze względów bezpieczeństwa pozostać na pierwszym piętrze.
Siedział tu kilkanaście minut, przez co nudził się niemiłosiernie. I wtedy znów usłyszał czyjeś kroki. Nie było gdzie uciec, więc nawet nie poruszył się z miejsca.
Już mi wszystko jedno... - pomyślał i spojrzał na nadchodzącą postać.
Po chwili zorientował się jednak, że to nie była wychowawczyni. Postać była średniego wzrostu z blond włosami. Shad poznał tę osobę, bo widział ją już wcześniej poprzedniego dnia. Był to współlokator Sasuke, Naruto.
Naruto szedł przed siebie i w pewnym momencie zauważył Shada. Widzieli się już wcześniej, więc żaden nie udawał zdziwionego ani zaniepokojonego, bo już się znali.
Co tu robisz? - zapytał Naruto tonem wskazującym na ciekawość.
Uciekłem... - powiedział Shad cicho. Z fizyki.
...to tak jak ja. - powiedział blondyn i uśmiechnął się do niego. Jestem Naruto, a Ty?
Shad. - odpowiedział krótko patrząc na Naruto. Też uciekłeś?
Można powiedzieć, że jesteś dla mnie przykładem. - powiedział chłopak z uśmiechem.
Shad patrzył na niego przez chwilę z niewyraźną miną. Nigdy nie usłyszał, że może być dla kogoś przykładem. Przecież nie jest wzorem do naśladowania...
Mieszkasz z Sasuke w pokoju, prawda? - zapytał Shad i oczy mu rozbłysły.
Tak... - powiedział Naruto dziwnym tonem.
Też dostaliście jedno łóżko? - zapytał Shad gorszącym tonem.
Naruto kiwnął tylko głową, ale Shad nie widział czemu mu nie odpowiedział. Nagle blondyn stał się dość zamyślony i smutny... Dobrze wiedział co to znaczy, ale żeby nie pogarszać sytuacji, więcej o tym nie wspominał.
Siedzieli razem rozmawiając przez prawie dwadzieścia minut. Dzwonek na przerwę i następną lekcję zbliżał się bezlitośnie. Cieszyli się jednak, że nie będzie to lekcja z wychowawczynią... Następną lekcją miała być biologia.
Wiesz gdzie jest sala od biologii? - zapytał Shad.
Tak... Ale lepiej poczekajmy do przerwy, bo jeszcze nas wychowawczyni przydybie. - odpowiedział blondyn uśmiechając się już lekko.
Po kilku minutach zadzwonił dzwonek. Z sal rozbiegli się roześmiani uczniowie, każdy idący za swoimi sprawami pod kolejną salę. Obaj wstali i poszli pod salę od biologii.
Shad-kun! - krzyknął Kiba spod sali. Martwiliśmy się!
Jesteśmy, jesteśmy... - powiedział Shad patrząc na Naruto. Poznajcie się, to Naruto.
Wszyscy przywitali Naruto z uśmiechem, jedynie Kiba wydawał się zmieszany.
Teraz mamy biologię. - zapytała Joyce z uśmiechem. Wydawało się, że lubi ten przedmiot.
Bardzo tarła seler ta cała wychowawczyni? - zapytał Naruto.
Nie wiemy, najpierw wyszła, potem wróciła, potem znowu wyszła, potem się wróciła bo zgubiła but, potem znowu poszła, a potem wróciła i poszła na zaplecze. - wymieniła z pamięci Ai.
Miała bardzo pracowitą lekcję. - powiedział Naruto z uśmiechem.
Shad mimo wszystko nie słuchał tego co mówiła reszta... On sam walczył teraz ze sobą w głębi duszy, bo znowu coś czuł... Miał już tego dosyć, chciał żeby to się skończyło...
Shad, wszystko okej? Kiepsko wyglądasz... - powiedziała Joyce i przytuliła go. Gaara zrobił zazdrosną minę, a Joy się zarumieniła.
Okej... Nic mi nie jest. - powiedział Shad nie patrząc na resztę. Niech ten dzień się już skończy... - pomyślał.
Po chwili zauważyli, że nauczycielka wpuszcza innych do sali. Była to średniego wzrostu kobieta o czarych włosach, która na tle wychowawczyni mogła uchodzić za Miss nastolatek.
Wchodzimy... - powiedział Sasuke ciągnąc Ai za rękę.
Cała reszta weszła zgodnie za nimi...

Rozdział 4 - Wiadro i różowa peruka.

Następnego dnia, Shad obudził się bardzo wcześnie, wcześniej niż sam planował. Kiedy obrócił głowę zobaczył Kibę śpiącego obok niego... To mu przypomniało o tym, co wydarzyło się tej nocy. Wstał więc powoli i zaczął się pakować na lekcje żeby o tym nie myśleć.
Kiba... wstawaj... Bo się spóźnimy... - powiedział Shad cicho próbując obudzić kolegę.
Ale Kiba spał dalej. Nie dało się go obudzić w żaden sposób.
...== Baka... - pomyślał Shad i poszedł po wiadro z wodą.
Po paru minutach Shad wrócił z wiadrem pełnym zimnej wody. Podszedł powoli do łóżka i wylał jego zawartość na Kibę. Ale Kiba przekręcił się tylko na drugi bok i poszedł spać dalej.
...Taki słodki, a taki głupi... - pomyślał i poszedł odstawić wiadro.
Po chwili jednak Kiba drgnął i skrzywił się jakby coś mu nie pasowało. No tak, trudno jest przecież spać z wodą naokoło siebie...
...czemu tu tak mokro?...Shad...? Ja rozumiem, że wychowawczyni, ale że Ty...? - powiedział Kiba patrząc na Shada z głupim uśmiechem.
Po kilku chwilach szli już pod klasę. Shad z przodu, a za nim Kiba z guzem na głowie.
Nie musiałeś reagować tak nerwowo... - powiedział Kiba masując głowę. Nie chciałem źle.
Ja też nie - powiedział Shad uśmiechając się mściwie.
Po chwili byli już pod salą od fizyki. Nie wiedzieli, kto będzie ich uczył i czego, więc stali i czekali na to co się będzie działo.
Ohayo Shad-kun! Ohayo Kiba. - krzyknęła do nich z uśmiechem Ai i przytuliła obu. Jak się spało?
Nie pytaj... - odpowiedział jej Shad i stanął z dala od klasy. Kiba patrzył na niego ze smutkiem...
Po chwili przyszła też reszta klasy, a wśród nich Joyce idąca z nieznajomym chłopakiem.
Ohayo wszystkim! Poznajcie, to jest Gaara. - powiedziała z uśmiechem i przytuliła się do chłopaka. Mój chłopak.
Wszyscy przywitali się z Gaarą z uśmiechem, ale chłopak zdawał się być zamknięty w sobie...
Kurwa... a tej co? - zapytał Sasuke i wskazał głową na dwie postacie siedzące na parapecie. Z ich ruchów można było wywnioskować, że się całowały...
Miłosne parapety? To nic nowego... - powiedziała Joyce patrząc pogardliwie na dwie postacie.
Jedną z owych postaci była dziewczyna o różowych włosach i szerokim czole. Chłopaka z którym się całowała już znali - pierwszego dnia to on chciał umówić się z Deidarą, myśląc że jest dziewczyną.
Zaraz im zajebię... - powiedział cicho Sasuke i ruszył się z miejsca jakby rzeczywiście chciał to zrobić. Jednak ktoś go uprzedził...
Spierdalać mi z tego parapetu zanim stracę cierpliwość. - powiedział Shad cicho patrząc z nienawiścią na różową i jej chłopaka.
A ty co? Nie masz z kim i zazdrościsz? - zapytała dziewczyna i pocałowała chłopaka z języczkiem.
Wydawało się, że Shad straci panowanie nad sobą i uderzy któreś z nich. Ale Shad uśmiechnął się tylko mściwie i podszedł do Kiby.
Kiba, gdzie jest to wiadro z rana? - zapytał Shad z błyskiem w oku.
Po chwili Shad wracał już z wiadrem pełnym wody. Podszedł do całującej się pary.
Po co ci to wiadro koleś? - zapytał chłopak.
Shad nic nie odpowiedział. Przechylił jedynie wiadro z uśmiechem i wylał całą zawartość na obojga wyrzutków. Obydwoje zdawali się zdziwieni, że w ogóle do tego doszło. Siedzieli przez chwilę lekko przerażeni, lecz wtedy stało się coś czego chyba nikt się nie spodziewał. Sakurze odpadły włosy (o.O).
O Boże... Moje włosy! MOJE WŁOSY! - krzyczała różowa zanosząc się płaczem. Reszta klasy obserwowała zajście, niektórzy śmiali się za jej plecami.
Co tu się wyprawia? - zapytał znajomy głos.
Shad przełknął cicho ślinę i odwrócił głowę. Tak, teraz miał pewność... To znowu wychowawczyni.
Kinomoto, co ty wyprawiasz z tym wiadrem? I czemu twoja koleżanka płacze i jest łysa? - zapytała udając zaciekawioną, ale i tak wiedziała co powie potem.
Wszyscy oczekiwali, że Shad zacznie się tłumaczyć ze swojego zachowania. Niektórych też zastanawiało, jak się z tego wywinie. Nie odpowiedział wychowawczyni. Uśmiechnął się mściwie i zszedł na dół po schodach bez słowa. Takie zachowanie zaskoczyło nie tylko wszystkich innych, ale nawet jego samego...
Wychowawczyni przez chwilę myślała, że po chwili wróci. Minęło jednak kilka minut ciszy i nie wrócił.
Do sali. - rzuciła krótko i ku zaskoczeniu zeszła po schodach jakby poszła go szukać.
Shad... - powiedziała Joyce do siebie, zdawała się martwić o los chłopaka...
Gość jest dobry. - powiedział nagle Sasuke i wszyscy zwrócili głowę na niego. Ale zapłaci za to wysoką cenę.
Cała reszta, jakby nie chcąc tego komentować, weszła do sali i postanowiła czekać...

Rozdział 3 - Koedukacja i zbliżenie...

Shad, poczekaj... - krzyczał Kiba jakby z oddali.
Shad jednak nie słuchał. Uparcie szedł przed siebie i nie chciał się zatrzymać mimo wołania przyjaciela.
Dlaczego jemu tak zależy... - pomyślał Shad. Przecież ja nie jestem tego wart...
Doszli w końcu do pokoju. Shad na początku, chwilę po nim Kiba. Chłopak myślał, że przez swoje zachowanie Kiba obrazi się na niego. Ale nic na to nie wskazywało. Wręcz przeciwnie, Kiba uśmiechając się delikatnie otworzył drzwi i wszedł do środka.
Shad wszedł do pokoju. Był to niewielki pokój z drewnianą podłogą, szafą w kącie i szafką z lampką nocną... Tutaj Shad zobaczył coś co spowodowało w nim pewnego rodzaju podniecenie i strach jednocześnie. W pokoju było jedno łóżko.
Eee... Jedno łóżko? - zapytał Shad patrząc z niedowierzaniem. To chyba jakaś pomyłka...
Spojrzał na Kibę, ale on spojrzał jedynie wymownie na łóżko. Jego mina wskazywała na to, że to nie była pomyłka...
Pójdę zapytać o co tu chodzi... - powiedział Shad i zszedł na dół.
Na dole było kilka osób stojących przed recepcją. Wśród nich był Sasuke.
Hej Sasuke... coś się stało? Co tu sie dzieje? - zapytał Kiba.
Hej Kiba, hej Shad... To chyba jakiś idiotyczny żart. W męskich pokojach dali nam po jednym łóżku na dwie osoby. To troszkę dziwne... - powiedział Sasuke patrząc na blondyna, którego Shad widział już wcześniej.
Masz z nim pokój? - zapytał Shad patrząc na blondyna.
Tak... To Naruto. Fajny gość, ale troszkę...nadpobudliwy. - powiedział Sasuke zmieszany.
W tym momencie na recepcje weszła znajoma już osoba - wychowawczyni.
A ta torba co tu robi? - zapytał szeptem Shad zwracajać się do Kiby.
Może przyszła zbierać drobne na parafię? - odpowiedział Kiba ironicznym tonem.
Moi drodzy. Słyszałam, że macie problem. Otóż, w waszych pokojach jest jedno łóżko. Z tym, że nie jedno dla każdego - tu uśmiechnęła się pod wąsem - jedno dla dwóch osób. Według rządu, ma to być koedukacja i próba zaprzyjaźnienia was ze sobą. - dokończyła patrząc wymownie na zgromadzonych.
A..ale... - zaczął Sasuke. Ale to chore! Jak można dwóch chłopaków pakować do jednego łóżka?!
Możesz spać na podłodze Uchiha. - powiedziała kobieta uśmiechając się złowieszczo. Mnie to różnicy nie robi.
Krowi cycek... - powiedział Kiba pod nosem i Shad nie zdąrzył stłumić śmiechu.
A ty z czego rżysz? Możesz spać równie dobrze na suficie jak umiesz. - powiedziała uśmiechając się jakby właśnie ktoś ją porządnie wydoił.
Na przyszłość...uprzedź mnie zanim coś powiesz. Albo zamontuj sobie alarm. - powiedział Shad z lekkim podirytowaniem.
Kiba spuścił wzrok. Shad nigdy nie czuł czegoś takiego, nigdy nie brał do siebie tego że zrobił komuś przykrość... Ale tym razem coś go tknęło.
Gomenasai...Kiba... - powiedział Shad smutnym tonem. Przepraszam...
Shad-kun... - powiedział Kiba. Ja...
Wynocha do swoich pokoi bando niedorobów! I niech mi się który jutro na lekcje spóźni! To wykastruję. - powiedziała wychowawczyni mściwym tonem i zniknęła za drzwiami.
...Chodź. Idziemy. - powiedział Shad i ruszył powolnym krokiem do pokoju.
Kiba bez słowa poszedł za nim. Shad nie mógł zrozumieć skąd to nagłe poczucie winy. Przecież często bywał przykry... Ale jeszcze nigdy nie przeprosił za to co zrobił. Dlaczego tym razem stało się inaczej? Skąd się bierze to uczucie...?
W tym momencie Kiba otworzył drzwi i obaj weszli do środka. Żaden się nie odzywał do drugiego przez dłuższą chwilę. Jednak obu przeszkadzała ta kłopotliwa cisza...
Kładę się spać... - powiedział Shad ponurym tonem.
Shad-kun... przepraszam... - powiedział Kiba zupełnie niepodobnym do siebie tonem głosu.
...za co? Kiba... - Shad popatrzył na Kibę tak jak on na niego.
Przez chwilę patrzyli na siebie wymownie. Serca obu biły jak chyba nigdy dotąd. To było coś czego nie czuł nigdy ani jeden ani drugi... Obaj pozbawieni potrzeby istnienia i miłości od wczesnej młodości... Teraz nikt na nich nie patrzył. Shad mógł zrobić co chciał... Pod warunkiem oczywiście, że Kiba chciał tego samego... Zaczęli się powoli zbliżać głowami do siebie. W pokoju było tak cicho, że było słychać bicia ich serc...
Shad-kun... - powiedział Kiba przymykając oczy.
tak...? - zapytał Shad wkładając Kibie język do ust.
Kocham Cię... - powiedział Kiba nabirając powoli powietrza.
W tym momencie obaj myśleli o tym samym i mieli co do tego pewność. To jednak to uczucie... Lecz nagle, Shad przerwał pocałunek.
Kiba... my nie możemy... - powiedział Shad lekko przerażony tym co zrobił. Nie możemy...
Kiba spojrzał na niego jakby dotarło do niego co się stało. Obaj milczeli przez chwilę patrząc na siebie.
Ja rozumiem... - powiedział Kiba z lekkim uśmiechem na twarzy. Jeszcze mamy czas...
Idę spać... - powiedział Shad i położył się pod kołdrę.
Kiba patrzył chwilę na niego. Widział, że Shadowi po policzku spływa łza... Ale nie wiedział dlaczego...
Dobranoc Shad-kun... - powiedział cicho Kiba kładąc się blisko niego.
Po pewnym czasie, mimo myśli obu, pogrążyli się w głębokim śnie...

sobota, 19 stycznia 2008

Rozdział 2 - Sekret wychowawczyni i dziwne uczucie...

Idziemy, idziemy, ruszać się! I nie obijać się o ściany, świeżo malowane... - powiedziała złowieszczym tonem wychowawczyni kiedy przechodzili przez korytarz szkolny.
Kurwa...teraz mi to mówi... - powiedział Kiba próbując oczyścić bluzę z farby.
Po pewnym czasie doszli na drugie piętro do ciasnej i obskurnej sali. Kraty w oknach, obdrapane ławki - typowa polska szkoła bez unijnych funduszy.
Siadać do ławek. - rozkazała wychowawczyni próbując wdrapać się na krzesło.
Shad usiadł sam w trzeciej ławce i wyjął kartkę i długopis. Z trzeciej ławki pod ścianą było widać wychowawczynię tak słabo, że mógł się tylko cieszyć z wyboru. Rozejrzał się po klasie. Wiele osób ciągle szukało sobie miejsca. W tłumie osób zauważył Joyce z Ai siedzące w drugiej ławce od okna i Kibę, który wciąż szukał miejsca. Shad przez chwilę myślał żeby go zawołać, ale myśl, że miałby z nim siedzieć i musieć znowu czuć przyspieszone bicie serca była skutecznym odstraszaczem. Kiba jednak, jakby na zawołanie, spojrzał właśnie na niego...
Hej...mogę? - zapytał patrząc na Shada.
Chłopak kiwnął jedynie głową, bo nie był w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa... Kiba chyba czuł to samo, bo poruszał się wyjątkowo niepewnie jak na niego...
Dobra, wszyscy siedzą... no więc, plan lekcji. Każdy ma coś do pisania? - zapytała swoim irytującym tonem wychówa.
Jakaś dziewczyna w tym momencie podniosła rękę. Była to dziewczyna o wyjątkowo szerokim czole i różowych włosach. Co za idiota może mieć różowe włosy?!...
Ja... nie mam długopisu... - powiedziała cicho dziewczyna.
Dlaczego? Coś się stało? - zapytała wychowawczyni udając współczucie.
Pomyliłam z tamponem... - powiedziała dziewczyna tak cicho że sama ledwo siebie słyszała.
... - powiedziała wychowawczyni(XD).
I nie mogłam wyjąć... - powiedziała zaczynając płakać.
Kto pożyczy temu dziecku specjalnej troski długopis, hm? - zapytała wychowawczyni obiegając swoim krowim wzrokiem klasę jakby szukała kępy trawy do żarcia.
Łap. - powiedział ktoś i rzucił długopis, który trafił i wbił jej się w czoło o.O.
Dobra, skoro ta sierota ma już długopis to możemy zapisać plan lekcji... - powiedziała wychowawczyni przesłodzonym tonem i wyjęła ze swojej torby kartkę z planem.
Codziennie macie po dziesięć lekcji plus lekcje gwałtu, masochizmu i okrucieństwa seksualnego z Yuzu-sensei. Ktoś ma jakieś pytania? - zapytała jakby miała nadzieję, że nic nie usłyszy.
Nikt nic nie powiedział. Nawet Kiba siedział cicho z rozdziawioną gębą...
Po tym jakże cudownym początku pozostało jedynie zapisać plan lekcji. Było gorzej niż sami to sobie wyobrażali, ale z obawy o życie swoje albo swoich rodzin, siedzieli cicho. Kiedy w połowie wychowawczyni wyjęła maszynkę i zaczęła sobie golić wąsy nikt już nawet nie myślał żeby cokolwiek powiedzieć.
A więc jutro, od 8:00 do 17:30 plus lekcja z Yuzu. Miłych męczarni mordy wy moje. - powiedziała wychowawczyni po czym poszła na zaplecze gwałcić nieletnich.
Po wyjściu z sali atmosfera od razu się poprawiła. Wreszcie było czym oddychać i nikt nie bał się o to, że straci życie albo cnotę na tym zapleczu.
Teraz trzeba znaleźć internat... - powiedziała Ai, kiedy dołączyli do Shada razem z Joyce, Saskiem i Kibą.
Głupi pomysł z tym podziałem na płcie... - powiedziała Ai patrząc smutno na Saska. Nie będzie seksu, a to przecież stymuluje umysł.
Shad spojrzał na Kibę, ale szybko odwrócił wzrok... Jego myśli nigdy nie były tak dziwne jak teraz...
Poczekajcie, a może zapytam wychowawczynię gdzie jest internat? - zapytała Joyce.
Żartujesz? - zapytał Shad ponurym tonem. Czy ona wygląda na informację turystyczną? Ja tam nie pójdę.
Wiesz Shad-kun... Miałam nadzieję... Że to Ty tam pójdziesz... - powiedziała nieśmiało Joy.
Shad się zatrzymał. Sama myśl o powrocie do tej wariatki przyprawiała o mdłości i roztegeszenie kiszek.
Dlaczego ja? - zapytał Shad spokojnie.
Bo jesteś najodważniejszy z nas... Shad-kun... - powiedział Kiba i odwrócił szybko wzrok.
To go chyba przekonało, bo odwrócił się i powoli ruszył w kierunku sali.
Shad powoli podszedł do drzwi i przez chwilę nasłuchiwał. Głucho. Postanowił więc wejść, nie było odwrotu.
Wchodzę. Jakby co, nie zawiadamiajcie rodziny, że nie żyję. To by ich tylko uszczęśliwiło. - powiedział Shad i wszedł do sali.
Sala była pusta. Za każdym razem jak się wchodziło do tej sali czuć było dziwny zapach stęchlizny. Ale nie to było najgorsze. Wiedział, że najgorsze mimo wszystko jest dopiero przed nim. Zauważył uchylone drzwi od zaplecza. Podszedł do nich powoli, kiedy usłyszał jak wychowawczyni rozmawia z kimś na zapleczu.
...grzeczny ukeś, dobry ukeś, mocniej... mocniej... - to był głos wychowawczyni (O.O)
Kurwa, to jakieś sajens fikszyn__^__ - pomyślał Shad i powoli się wycofując wyszedł z sali.
I co? - zapytała Joyce. Dowiedziałeś się czegoś?
Dobrze, że nie jestem pare lat młodszy... - odpowiedział Shad słabym głosem. Idziemy.
Długo chodzili po szkole zanim zdołali dotrzeć do internatu. Był to sporej wielkości budynek stojący za szkołą. Jako, że nie było innego wyboru, mimowolnie weszli do środka.
Ale dziura... - powiedział Sasuke kiedy weszli.
Miał rację. Rzeczywiście wnętrze nie wyglądało najładniej. Nie wspominając o kiepskim akcencie kolorystycznym, który obejmował różne odcienie różu, była tam jeszcze recepcja w której siedziała jakaś starsza kobieta.
Wezmę klucze do naszych pokoi. - powiedział Kiba z uśmiechem i podszedł do recepcji.
Czego sobie życzysz kochaneczku? - zapytała uroczo starsza pani.
Klucze do pokoi - powiedział Kiba śmiesznym tonem.
Mów głośniej, już nie te lata kochaneczku... - powiedziała staruszka.
Kiba zrobił szaloną minę.
PALI SIĘ! KURWA, PALI SIĘ CAŁY HOL! UCIEKAĆ! - krzyknął Kiba powstrzymując się od roześmiania.
Reakcja starszej pani była momentalna. Nie licząc tego, że biedaczka pomyliła okno z drzwiami, to próbę przeciwpożarową zaliczyłaby z wyróżnieniem.
Kiba wziął klucze śmiejąc się i rozdał je pozostałym. Kiedy Shad wyciągnął rękę po swój klucz, Kiba powiedział: Ty masz pokój ze mną... Shad-kun...
Znowu to uczucie... Niech to się już skończy... - pomyślał Shad i zaciskając pięści poszedł do swojego pokoju. Reszta zrobiła zgodnie to samo...

Rozdział 1 - Nowa klasa, nowe znajomości.

Joyce i Shad rozejrzeli się naokoło siebie. Wszędzie obce twarze, nikogo znajomego wśród tych osób nie było.
Joy...chodź, staniemy tam przy ścianie obok reszty.. - szepnął Shad cicho.
Stanęli więc pod ścianą razem z resztą klasy. Kilka osób jeszcze doszło, między innymi dwie blondynki, jakiś szpetny chłopak i pare innych nieznajomych zupełnie osób. Po chwili jednak, Joyce i Shad zauważyli kogoś znajomego.
Jesteśmy - powiedziała Ai z uśmiechem trzymając Sasuke za rękę. Jesteśmy w jednej klasie! Czyż nie wspaniale?
Tak... - mruknął Shad jakby do siebie. Starał się wypatrzeć i poznać kilka osób, przynajmniej z wyglądu. Zaciekawiły go dwie blondynki rozmawiające ze sobą... Jedna z nich, o niebieskich oczach, miała pewne cechy męskie, które były widoczne na pierwszy rzut oka...
Um..przepraszam bardzo.. - powiedział czyjś męski głos.
Pozostali zrobili miejsce owej osobie, a okazał się nią... Kiba.
Jesteśmy w jednej klasie, prawda? - zapytał Kiba starając się sprawiać wrażenie fajniejszego niż jest. Taka metoda szpanu chyba jednak nic mu nie dała.
Najwyraźniej... - powiedział Shad pierwszy raz sprawiając wrażenie zakłopotanego.
Kiba spojrzał na niego tak jakby miał nadzieję, że Shad się odezwie. Kiedy zobaczył, że Shad na niego patrzy ponownie się zarumienił... Wyglądało to bardzo dziwnie, biorąc pod uwagę ich płeć... Mimo, że naokoło było głośno, zdawało się że czują bicie swoich serc... To nie było normalne.
Hej wam! O czym rozmawiacie? - zapytała blondynka, którą Shad widział już wcześniej. Shad był szczęśliwy, że przerwała to milczenie i nie musi już patrzeć na Kibę...
Jak się nazywasz? - zapytała Joy-chan z lekkim uśmiechem. Uwaga całej reszty była skupiona na owych dwóch blondynkach.
Ja? Jestem Yuzu. Uwielbiam sado-maso i gwałty na niewinnych uke. A to mój mąż, sex toy i uke w jednym, Dei. - i wskazała drugą blondynkę. Niektórzy zdawali się być odrobinę zdziwieni...
Obie jesteście śliczne. - powiedział chłopak w roku. Umówisz się ze mną? - zapytał chłopak drugą blondynkę.
Nie jestem dziewczyną ty niewyżyty przydupasie! - krzyknęła chłopięcym głosem blondynka.
Teraz już nikt nie krył zdziwienia. Wszyscy patrzyli się w ich kierunku ze zdziwionymi minami.
...Ty jesteś facetem? - zapytał Shad cichym tonem.
A nie widać?! - krzyknął Dei tak głośno, że nikt już nie miał wątpliwości co do odpowiedzi na to pytanie.
Shad wtedy zaczął się nad czymś zastanawiać. Zna właściwie już większość klasy. Więc, była Joyce, Ai i jej chłopak Sasuke, Kiba..., Yuzu i Dei... Ale mimo wszystko wciąż nie znał tej drugiej połowy klasy. A raczej większości, bo nowych osób ciągle przybywało. Doszła jeszcze jakaś dziewczyna z różowymi włosami, jakiś niewysoki blondyn i dziwny gość bardzo podobny do Sasuke... Sasuke zdawał się to zauważyć, bo w tym momencie rozległ się krzyk.
Hej ty! - krzyknął Sasuke do tego chłopaka. Kim ty jesteś, hm?! - zapytał zdenerwowany.
Chłopak spojrzał na niego. Jego wzrok nie wskazywał na to, że został urażony nieuprzejmością Saska. Uznał również, że nie musi odpowiadać na pytanie nieznajomego, więc ruszył dalej poprzednim tempem, ignorując Sasuke.
Kurwa... ukradł mi mój imoł stajl! - żalił się Sasuke. To nie fair! - krzyknął i zaczął wypłakiwać się Ai na ramieniu.
Lecz Ai raczej nie przystała do pocieszania chłopaków we własnych ramionach...
Sasuke, słonko, opanuj się ____^____ - powiedziała Ai i wytarła sobie ramię.
W pewnym momencie ludzie przestali się schodzić. Najprawdopodobniej przydział do tej klasy już się skończył... Trudno się w sumie dziwić, zapakowali do jednej klasy prawie trzydzieści osób. Nagle, ich oczom ukazała się krępa, niska i wyjątkowo wytapirowana baba. Większość pewnie myślała, że jest to ich nowa wychowawczyni. Jednak Shad i zapewne jeszcze niektórzy sądzili, że to chyba jakiś głupi żart... Wpuszczenie takiego czegoś żeby uczyło w szkole to równie kiepski żart strój kąpielowy z otworem na głowę.
Witam was serdecznie kochani. - powiedziała jadowicie wrednym tonem kobieta. Jej ton wskazywał na wyniosłość, mimo że była niższa niż krzesła na których siedzieli podczas przydziału. Groteskowego wyglądu dodawały jej też trzy podbródki i dziwna garsonka, która wygląda jakby miała wybuchnąć.
No tak... - pomyślał Shad. Nauczycielka na miarę Harwardu...
Kilka osób najwyraźniej podzielało jego pogląd, bo wśród uczniów pojawiły się ciche uwagi i śmiechy.
Cicho ma kurwa być. - powiedziała swoim jakże przymilnym tonem wychowawczyni.
Zapadła cisza.
Tak więc... witajcie w nowej szkole. Ponieważ dyrektor nie miał okazji powiedzieć swojego głęboko inteligentnego przemówienia, powiem je ja. A ty Inuzuka, masz przejebane już od początku. - powiedziała i spojrzała mściwie na Kibę.
Stara suka... - powiedział cicho Shad patrząc na kobietę.
Kiba najwyraźniej to usłyszał, bo spojrzał na Shad'a w znaczący sposób. Chłopak jednak nie odwrócił się, nie chciał znowu tego czuć...
Nasza szkoła oferuje wam wyjątkowo wysoki poziom. Mamy tutaj wiele różnych obiektów, które mogą was zainteresować. Są jednak również pewne zasady, których bezwzględnie musicie przestrzegać. W internacie chłopaki śpią w męskiej sypialni, a dziewczyny w damskiej. Powód jest prosty - nie chcemy tu dzieci. - powiedziała z obrzydzeniem kobieta.
Shad syknął cicho. Dzieci... - pomyślał. Tak jakby gumek nie było...
...tak więc jeżeli zobaczę chłopaka w sypialni dziewczyn lub odwrotnie... - tutaj przerwała i uśmiechnąła się jakby zjadła coś niestrawnego - ...to mówimy "baj baj szkoło" ;].
Ona jest beznadziejna... - powiedziała Joyce patrząc na Shada.
Niestety... taki pies Pluto bez uszów. - powiedział Shad beznamiętnie.
Patrz...naokoło niej jest woda... - powiedziała Joy lekko zdziwiona.
Miała rację, naokoło wychowawczyni zbierała się woda. Kilka innych osób chyba też to zauważyło, bo stało się to dyskusją na kilka minut jej beznadziejnej paplaniny. Nikt nie rozumiał skąd mogła się tam wziąść woda. Chyba, że...XDXDXD Ale nie... A może...?XD
...tak więc to tyle. Jakieś pytania? - zapytała skwaszona na koniec.
Ja! - Kiba podniósł rękę.
Shad wreszcie spojrzał na niego. Tylko nie zrób nic głupiego... - pomyślał.
Inuzuka? Ty już dość dzisiaj powiedziałeś. - odpowiedziała z głupią miną wychowawczyni.
Ale mam prawo zadać pytanie. - stwierdził Kiba i miał rację.
Dobrze już, wystarczy! O co chciałeś zapytać? - zapytała udając miłą.
Pani się zsikała? - zapytał Kiba rozbrajającym tonem.
Klasa: XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDddddd
Wychowawczyni chyba nie spodobał się ten żart, więc postanowiła na niego nie odpowiadać. W końcu za mord grozi dożywocie...
Koniec z tym. Idziemy wszyscy do sali. Ustawcie się w pary i idziemy za rączkę, raz raz!
Za rączkę? o.O - zapytał Shad. A co my, przedszkolaki?
Shad-kun! Para ^______^ - Shad usłyszał głos Joyce, a po chwili również ją zauważył.
Wszyscy dobrani w pary ruszyli ku sali...

Prolog - Trudne początki...

1 września. Nowy rok szkolny. Liceum zapełniało się uczniami, którzy z wymalowanym na twarzach zdenerwowaniem oczekiwali na sali gimnastycznej na mowę dyrektora. Każdy spoglądał na każdego z lekką wrogością, co nie przyczyniało się do poprawy atmosfery. Biorąc pod uwagę, że padał również deszcz i było zimno można uznać że dzień był po prostu tragiczny, normalnie masakra jakaś. Mimo, że krzeseł na sali postawiono więcej niż zwykle to niektórzy musieli stać. Stojący patrzyli zazdrośnie na siedzących nieznajomych. Niektórzy, jakby ze strachu że zostaną sami, zaczęli próbować znajdować sobie nowe znajomości. Dało się słyszeć niektóre rozmowy między uczniami, lecz w tak gęstej atmosferze raczej nikt nie zamierzał podsłuchiwać.
Wtedy na salę wszedł pewien chłopak i rozejrzał się naokoło. Jego czarne oczy obiegły salę szukając miejsca żeby usiąść.
Keh... Nie ma gdzie usiąść... - pomyślał chłopak i stanął pod ścianą odgarniając przy okazji grzywkę.
Jednak ktoś go obserwował mimo tak dużej ilości osób na sali. Była to pewna ładna dziewczyna o brązowych włosach i uroczych oczach. Była wyjątkowo wstydliwa, więc obserwowała go przez dłuższą chwilę. Po paru minutach postanowiła jednak podejść do owego chłopaka z nadzieją, że znajdzie w nim przyjaciela.
Um...Ohayo...Jestem Joyce... - powiedziała nerwowo dziewczyna patrząc chłopakowi w oczy.
Chłopak spojrzał na nią bez wyraźnych uczuć, zauważył że była poddenerwowana.
...Shad. - opowiedział chłopak patrząc dziewczynie w oczy.
Dziewczyna miała przez chwilę dziwne uczucie. Podobały jej się oczy chłopaka, były takie głębokie i piękne... lecz również wyjątkowo puste i smutne...
Przydział już był, czy czekamy? - zapytał chłopak i wyrwał Joyce z transu.
Um...Czekamy... - wykrztusiła z siebie i stanęła obok chłopaka.
Nowi uczniowie ciągle się schodzili, więc atmosfera jeszcze bardziej zgęstniała. Niektórzy przesiadali się i przechadzali po sali aby poznać nowych przyjaciół. Inni siedzieli jakby nie bardzo wiedzieli co ze sobą zrobić. Po pewnym czasie, kiedy sala była już wręcz dosłownie przepełniona, obok jakiejś dziewczyny zwolniły się dwa miejsca.
Hm, usiądziemy? - zapytał Shad i spojrzał na Joyce.
Chętnie. - powiedziała i usiedli razem obok owej dziewczyny.
Dziewczyna spojrzała na nich, lecz się nie odezwała. Możliwe że było to spowodowane tym, że siedział obok niej jakiś chłopak, trzymający jej rękę na kolanie. Wydawało się, że to jej chłopak.
Gorąco, prawda? - zapytał chłopak siedzący obok dziewczyny. Może się odrobinę przejdziemy?
Nie Sasuke-kun. Siedzimy i czekamy. - odpowiedziała mu spokojnie.
Chłopak nazwany Sasuke upadł na krzesło bezsilnie jakby zdegustowany, że ktoś śmie mu odmawiać. Nawet bez słów mówiło to wiele o jego charakterze.
Przepraszam, wiesz może kiedy to wszystko się zacznie? To dość męczące... - zapytał Shad ową dziewczynę.
Za chwilę powinno się zacząć - odpowiedziała dziewczyna i spojrzała na chłopaka. Jak Ci na imię? - zapytała z uśmiechem.
Shad - odpowiedział chłopak. A to jest Joyce - tu wskazał na dziewczynę siedzącą obok niego.
Ja jestem Ai. A on to Sasuke, mój chłopak. - powiedziała po czym chłopak siedzący obok niej skinął na nich z dezaprobatą.
Ai... tak jak miłość po japońsku? - zapytał Shad uśmiechając się pierwszy raz od czasu wejścia do sali.
Hai...dokładnie ^^ - odpowiedziała mu uśmiechając się.
Shad patrzył na Ai przez dłuższą chwilę. Była to śliczna dziewczyna o brązowych włosach i niebieskich oczach. Przez chwilę dało się poznać, że chłopak się nad czymś głęboko zastanawia, ale nie dał tego po sobie poznać.
A wy jesteście razem? - zapytał Sasuke patrząc na Shad'a i Joyce.
Um...więc my...^//////////^...Shad-kun jest moim mężem...i.....*////////////////////*... - zaczęła Joyce z rumieńcem na twarzy.
Shad spadł z krzesłaXDXD.
Pozostała trójka spojrzała na niego zdziwiona taką reakcją i Joyce zapytała: Nic Ci nie jest Shad-kun?
Jebnąłem głową o podłogę... - odpowiedział chłopak i wszyscy zaczęli się śmiaćXDXD.
Pomoże mi ktoś...? == - zapytał Shad lekko zniecierpliwiony.
Ai spojrzała na Joyce i uśmiechnęła się do niej. Joyce, jakby z lekką głupawką, pomogła Shadowi siąść spowrotem na krzesłoXD.
Shad siadł na krzesło i udając, że to się nie stało zaczął się gapić w przestrzeń.
Ja i Sasuke jesteśmy ze sobą od niedawna. - powiedziała Ai i to spowodowało, że Shad się ocknął. Czuję, że to przeznaczenie. - dodała i przytuliła się do swojego ukochanego.
Miłość? Nie... Dla mnie to słowo nie istnieje... - pomyślał Shad i usiadł spokojnie na krześle.
Uwaga uczniowie! Ceremonia przydziału do klas za chwilę się zacznie! - wrzeszczał dyrektor mimo, że wszyscy mieli głęboko w dupie to co mówi.
CISZA MA BYĆ BANDO HEFALUMPÓW! - wrzasnęła jakaś tłusta kobieta siedząca obok dyrektora i wszyscy zamikli z głupimi minami. Hefalumpy...? o.O
Ekhm...tak więc...skoro już raczyliście mnie posłuchać... - zaczął dyrektor gdy nagle brutalnie mu przerwano.
A kogo to obchodzi? Dawaj pan, chcemy podział! - krzyknął jakiś chłopak o brązowych włosach.
Kiba...siadaj... - poleciła mu cicho jakaś dziewczyna o ciemnych włosach. Nie rób nam przypału już na początku. - dodała zauważając że wszyscy się na nią gapią.
Chłopak nazwany Kibą usiadł z głupią miną. Shad spojrzał na niego zaintrygowany. Co za idiota mógłby przerywać dyrektorowi już na początku roku szkolnego? Ale chłopak nie był taki jak reszta. Na tle całej reszty wyróżniał się w pewien sposób, który trudno opisać... Nagle spojrzenia Shada i Kiby spotkały się. Shad przewiercał go spojrzeniem, więc spodziewał się że Kiba wykona jakieś obsceniczne gesty w jego kierunku. Stało się jednak odwrotnie, chłopak...uśmiechnął się do niego i zarumienił. Shad odebrał ten gest jako dziwny, więc odwrócił się do poprzedniej pozycji "siedzę tu, bo muszę".
Taak...więc...rozpoczynamy ceremonię przydziału... - powiedział słabo dyrektor i poszedł sobie wziąść coś na uspokojenie.
Jakaś facetka z tak grubą dupą, że ledwo wstała zaczęła czytać uczniów pierwszej klasy. W tym czasie różne osoby wstawały i ruszały nieśmiało ku wyjściu. Atmosfera była napięta, bo niektórzy zaprzyjaźnieni już ze sobą martwili się czy zostaną przydzieleni razem. Rozdzielane pary wyglądały na wyjątkowo nieszczęśliwe. Po pewnym czasie pewna dziewczyna oddzielona od swojego chłopaka zemdlała.
Shad Kinomoto! - wrzasnęła baba tak, aż jej się tłuszcz zatrząsł.
Shad wstał i wolnym krokiem szedł w kierunku drzwi wyjściowych. Po drodze zerknął na Kibę, który również na niego patrzył. Z jego spojrzenia jednak niewiele dało się wywnioskować, to wyglądało jakby nad czymś myślał.
Joyce JingJang! - wrzasnęła po kolei.
Shad jak na komendę stanął w miejscu. Joyce cała rozpromieniona biegła w jego kierunku.
Super... To chyba jesteśmy w jednej klasie? - zapytał Shad bez wyraźnych uczuć na twarzy.
Tak! To cudowne! - wydyszała Joy i rzuciła się Shadowi na szyję (x3)
Okej, okej... ale... duszę się...um...(XD) - powiedział Shad cicho po czym Joyce go puściła.
Idziemy? - zapytał Shad i złapał Joyce za rękę.
Um...*/////////////////////////////////////////////////*.... - Joyce bez słowa dała się ciągnąć prawie jak kukłaXD.
Shad i Joyce stanęli przy końcu sali. Nie byli jednak pierwszymi wyczytanymi, dlatego w porę puścili swoje ręce. Po chwili zobaczyli resztę swojej klasy...